siostrzyczka - 2008-12-27 18:41:03

coś pusto bardzo w tym temacie... teoretycznie forum dotyczące powołań, bez ukierunkowania na żadne konkretne, a jednak wszystko kręci się wokół jednego z nich... czyżby nikt nie myślał o małżeństwie...

Joguś - 2009-01-03 23:22:36

Bóg powołuje nas w różnych dziedzinach życia. Nie tylko do życia zakonnego, małżeństwa czy samotności. On także zsyła na nas łaski, przez które powołuje nas do czynienia dobra. To też jest powołanie.
Sądzę, że każda z nas myślała o małżeństwie. Zawsze przy szukaniu tej drogi właściwej rozpatrujemy wszystkie możliwości. Ja właśnie jestem w tej sytuacji;). W końcu Bóg stworzył kobietę po to, aby gromadziła wokół siebie rodzinę bliska Bogu, rodziła dzieci. Bóg głównie do tego powołał kobietę.

Promyczek dla Nieba:) - 2009-01-07 13:50:35

Każdy ma swoja drogę...musi ja właściwie rozeznać :D Gdyby nie powołąnie do małżeństwa to nie było by rodzin i populacja by wyginęła....

siostrzyczka - 2009-01-07 17:44:48

wiele sióstr, które dowiadywały się że myślę o życiu zakonnym na samym wstępie pytały czy miałam kiedykolwiek chłopakka bo to najlepsza droga rozeznania... i chyba trochę w tym prawdy...

Promyczek dla Nieba:) - 2009-01-08 12:06:25

Tak to jest prawda.... trzeba zobaczyć czy to to czy jednak coś innego...Mądre siostrzyczki:)

Rita - 2009-01-08 17:13:28

Moja wychowawczyni (wspaniała Kobieta, wiele przeszła w życiu) zawsze mówi nam: ,,Jak coś robicie, czy będziecie robić, to robicie to nie tylko dobrze, ale też z miłością". I chyba o to chodzi, nieważne czy ktoś będzie żył w małżeństwie czy zakonie- ważne, by był tam z miłości i dla Miłości :)

Promyczek dla Nieba:) - 2009-01-08 21:10:57

Ale mądre słowa...choć takie oczywiste:D

Tereska - 2009-01-09 15:17:00

OJ tak piekne slowa a co do rodziny to przeciez sam Bog powiedzial "Nie jest dobrze zeby mezczyzna byl sam uczynie mu zatem odpowiednia pomoc" A pozniej powiedzial Badzcie plodni i zaludniajcie ziemie"
Rodzina ma niewatpliwie ogromny wklad w zycie Kosciola bo to przeciez rodzina wychowuje dzieci i uczy wiary.
Ale sa tez powolania do samotnosci wydaje mi sie ze teraz juz bardzo rzadko spotyka sie osoby ktore sa same z powolania bo tak rozeznaly i tak odpowiedzialy Bogu na powolanie. Mysle wiec ze w tej dziedzinie mamy maly kryzys

siostrzyczka - 2009-01-10 18:33:15

też mi się wydaje że mało ludzi świadomie decyduje się na samotność... bo w sumie to chyba najtrudniejsze powołanie.. tak mi się wydaje... oczywiście jeśli to jest czyjaś droga, to zazwyczaj ma ku temu jakies predyspozycje i wtedy jest łatwiej, ale mimo wszystko...

Johnny99 - 2009-01-10 19:05:50

Zgłasza się powołany do małżeństwa - jeszcze w trakcie rozeznawania :)

siostrzyczka - 2009-01-10 19:09:45

:)jest nas więcej to i bardziej różnorodne drogi się pojawiają... a każda z nich taka piękna...:heart:

Tereska - 2009-01-10 19:17:06

oj to Johny99 zycze dobrego rozeznania i oczywiscie wspanialej duzej rodzinki :D

Johnny99 - 2009-01-10 19:18:45

Oj, chciałbym mieć przynajmniej czwórkę dzieci.. ale czy się uda ? Zobaczymy.. niech Bóg zdecyduje :)

Tereska - 2009-01-10 19:21:29

To pieknie teraz malo malzenstw sie na to decyduje wola poprzestac na jednym dziecku a przeciez im wiecej dzieci tym wiecej radosci w rodzinie. :) A jesli wolno spytac Wybranka juz jest?

Pan moim światłem - 2009-01-11 10:38:11

Prawdą mówiąc to ja często myślałam , że będę żoną, matką... Ale potem to zaczęło tracić sęs  , już nie chciałam mieć męża, założyć rodziny. Pragnęłam oddać życie Bogu i tak jest do tej pory . Teraz nie widzę siebie w roli żony .

Czasem tylko śni mi się , że jestem w białej sukni i ojciec prowadzi mnie do ołtarza , rozglądam się po kościele widzę obrazy, figurki itp. uśmiecham się widząc księdza trzymającego Pismo Święte, po chwili mój wzrok poda na mężczyznę który jest prawdopodobnie moim narzeczonym i od razu chcę uciec z kościoła, ale mój ojciec  za wszelką cenę nie chce mnie puścić. Zaczynam krzyczeć i błagać żeby mnie nie trzymał. Tłumaczę że to nie jest moja droga życia, ale to na niego nie działa.Wtedy się budzę .

Promyczek dla Nieba:) - 2009-01-11 11:56:43

Johnny99 napisał:

Oj, chciałbym mieć przynajmniej czwórkę dzieci.. ale czy się uda ? Zobaczymy.. niech Bóg zdecyduje :)

Johnny99!
Cieszę się,że pragniesz mieć wielodzietną rodzinę.... takich rodzin jest w naszych czasach bardzo mało :D Przyczynisz się do rozwoju populacji :P  Gdyby wszyscy mieli iść do klasztoru to nie było by ludzi na swiecie i gatunek by wyginął....

Pocieszona - 2009-01-11 19:48:46

siostrzyczka napisał:

wiele sióstr, które dowiadywały się że myślę o życiu zakonnym na samym wstępie pytały czy miałam kiedykolwiek chłopakka bo to najlepsza droga rozeznania... i chyba trochę w tym prawdy...

Ja też jestem takiego zdania jak te Siostry, sama miałam chłopaka przez 2,5 roku i marzyłam o białej sukni, wspaniałym ślubie, którego chciałam by udzielił nam nasz zaprzyjaźniony ksiądz, o naszym domku, dzieciach;) I tak kilka miesięcy temu nasze drogi się rozeszły... Nie umiałam się pozbierać, zawalił mi się świat i życie zaczęło tracić sens... Teraz jesteśmy przyjaciółmi i dziś wiem, że tak naprawdę niewiele straciłam... Muszę przyznać, że Bóg mi ten czas dał nie bez powodu... Te 2,5 roku był czasem wspaniałym, szczęśliwym i na pewno nie zapomnianym... Ale wiem, że dał mi to wszystko przeżyć po to, żebym się przekonała co tak naprawdę jest moim powołaniem i dziś wiem, że szczęście może mi dać tylko życie zakonne:)
Nie widzę się w roli matki i żony, nawet znajomi mi to mówią teraz;) Jak tak myślę nad tym wszystkim to nie wyobrażam sobie życia z drugim człowiekiem... Także myślę, że faktycznie bycie z kimś jest najlepszą drogą rozeznania powołania;)

Promyczek dla Nieba:) - 2009-01-12 11:58:15

Pocieszona!
No to najprawdopodobniej zobaczymy się razem w tym samym miejscu :P

rabarbar - 2009-01-12 19:33:45

A co z powołaniem do samotności? Czy ktoś może mi powiedzieć jak do tego dojrzał? Rozumiem, że motywacją nie może być jedynie brak wyboru życia w małżeństwie lub z zakonie?:/

Tereska - 2009-01-13 17:17:18

no chyba tu nie mamy nikogo kto by rozeznawal ta droge. Jak juz pisane bylo wyzej to droga bardzo trudna i do rozeznania i do przejscia choc niewiem moze dla kogos powolanego wydaje sie latwa. Bo to przeciez z jednej strony poswiecenia siebie do zycia samotnego a z drugiej zycie w swiecie. Choc sa rozne rodzaje tej drogi przeciez pustelik tez jest powolany do samotnosci...

rabarbar - 2009-01-13 20:19:57

I w tym problem - tylu mamy obecni Singli wokoło, a jak próbuję się dowiedzieć czy jest to ich świadomy wybór, czy jedynie "stan zawieszenia", to nie dostaję uczciwej i szczerej odpowiedzi. Dlaczego? Nie wiem. A może ktoś znajdzie się tutaj i zbierze na odwagę? Nawet w Kościele brak jest duszpasterstwa dla takich osób. W czasie trwania rekolekcji parafialnych, gdy słyszę o "nauce stanowej" to wiem że będą mówili o byciu dobrą żoną i matką. A co mają robić nie-żony i nie-matki?

Promyczek dla Nieba:) - 2009-01-13 21:14:14

Ja znam osobę,która świadomie jest osobą samotną, choć jej życie jest na prawdę poświęcone Bogu....

Kila - 2009-01-14 16:01:54

ja nie wiem do czego jestem powołana... ale myślę że to małżeństwo... marzy mi się duuuużaaa rodzinka...:) Z drugiej strony nie wiem co Bóg dla mnie przygotował... Jak tak czytam te posty to widzę, że wiekszość dziewcząt marzy o zostaniu matką, żoną... ale jak widać wszystko się może zmienic...:)

Promyczek dla Nieba:) - 2009-01-14 19:25:37

Kila napisał:

Jak tak czytam te posty to widzę, że wiekszość dziewcząt marzy o zostaniu matką, żoną... ale jak widać wszystko się może zmienic...:)

Czy ja wiem...mnie się wydaje,że większość osób na forum czuje powołanie do życia zakonnego... nie wiem czy to mylne wrażenie :P Może ktoś mi podpowie czy dobrze główkuję :D

Jezusowa duszyczka - 2009-01-14 19:59:49

Ja jestem taka jak Ty (czyli inna) :D :*

rabarbar - 2009-01-14 21:20:56

Dlaczego inna? Kto powiedział, ze powołaniem jest tylko małżeństwo, czy tylko zakon? A swoja drogą, chciałam pogadać na stronie pt. powołanie do małżeństwa lub samotności. Mnie intryguje temat ten drugi, a tu Promyczek do Nieba pisze, ze tu większość myśli o zakonie? Nie jestem we właściwym miejscu?

Kila - 2009-01-14 22:08:11

Rabarbar, ja też nie myślę o zakonie.... ale myślę że to właściwe miejsce i dla Ciebie idla wszystkich innych...:)

Caritas - 2009-01-14 22:51:21

to jest po prostu miejsce w którym każdy może zapytać innych o zdanie, podzielić się przeżyciami, wątpliwościami... potrzebni są tu różni ludzie, o różnych poglądach, marzeniach i pragnieniach, bo inaczej forum dyskusyjne nie miało by sensu :)

Promyczek dla Nieba:) - 2009-01-15 08:08:35

źle mnie zrozumiałeś Rabarbar.... dobrze,że tu jesteś i dobrze,że jest każdy inny...jak już powiedziałam każdy wnosi tu bardzo wiele ze swoim powołaniem. Dzięki drugiej osobie możemy właściwiej rozeznać własne powołanie-czy droga którą idę jest właściwa. Więc nie zastanawiaj się dłużej czy tu pasujesz, bo to jest oczywiste,że TAK :P

Siostrzyczko ale my i tak jesteśmy inne :P :*

siostrzyczka - 2009-01-15 13:03:22

to jest miejce służące wspólnej rozmowie o każdym powołaniu, i takie jest chyba ogólne założenie tego forum, ale jakoś tak samo wyszło że się ukierunkowało w jedną stronę... dopiero teraz jak się nam trochę grono poszerzyło, to przyszło kilka osób, chcących żyć w małżeństwie albo w samotności, a wcześniej praktycznie wszyscy byli tacy... inni ;) ale myślę że jeśli ktokolwiek się już tu znalazł to znaczy że jest we własciwym miejscu

Promyczek dla Nieba:) - 2009-01-15 13:12:54

Potwierdzam siostrzyczko :P

Pocieszona - 2009-01-15 19:10:41

Ja też uważam, że bardzo dobrze się dzieje, że dołączają do nas ludzie, którzy pragną poświęcić życie małżeństwu czy życiu w samotności... ;) Ja bym miała w takim razie do was prośbę jakbyście mogły/li opisać nam, jak odkrywacie właśnie to powołanie, w jaki sposób...? Bo jak widać naszych świadectw o powołaniu do życia zakonnego już trochę;) jest.

rabarbar - 2009-01-15 20:57:51

OK, Dziękuję Wam wszystkim. Chyba zrozumiałam. Od jakiegoś czasu rozglądam się za możliwością "pogadania" o samotności w życiu, jako powołaniu. Mam sporo znajomych tak żyjących ale żadna z nich raczej nie deklaruje tego stanu jako decyzji, lecz bardziej jako akceptacji bycia nie-żoną, nie-siostrą. Akceptacja, czyli spokojna zgoda na stan obecny ale bez całkowitego wykluczania innej możliwości. No, ale latka lecą i szanse na bycie matką, również siostrą spadają. Jedynie pozostanie żoną może zdarzyć się jeszcze w "późniejszej młodości". Czyli co? Szukanie "erzaców", które nadadzą sens życiu? Co Wy na to?

renia.goralska - 2009-02-14 11:15:48

Rozpoznanie powołania wymaga od chrześcijanina szczególnej wrazliwości,która pozwoli mu usłyszeć Boże wezwanie skierowane do niego.
Ową wrażliwość zdobywa się przez medytację i modlitwę z Biblią w ręlu,przez otwieranie się na Ducha Swietego i Jego natchnienia,przez spogladanie na świat szerzej niż tylko przez pryzmat własnego egoizmu,przez uczestnictwo w sakramentach,szczególnie przez Eucharystię-szkolę miłosci.
Poza wyjątkowymi przypadkami,gdy Bóg komunikuje komuś swą wolę w sposób nadzwyczajny,rozeznanie powołania wymaga zaangażowania ze strony poszukującego.

szukajaca Boga - 2009-02-21 16:30:15

:) tak czytam wasze posty... i postanowiłam się włączyć w dyskusję...ja tez rozeznaję czy jestem powołana do zakonu czy małżeństwa. Mam chłopaka jesteśmy razem dokładnie 37 miesięcy i 21 dni :P ale przez ten czas wiele razy Pan Bóg wywrócił moje życie do góry nogami dzięki czemu nauczyłam się być Jemu posłuszna...wiecie ostatnio aż się nawet przeraziłam jak bardzo jestem posłuszna...ale nie o tym chciałam pisać...Sa takie chwile, że marzę o tym aby być z Rafałem(mój chłopak), aby codziennie się przy nim budzić, mieć z nim dzieci, czekać na niego z obiadem itd. Ale czuję wtedy smutek, bo wiem, że jest BÓG, który mnie kocha i chce mnie mieć jakby na własność tylko nie wiem czy akurat w zakonie...Moja sytuacja jest o tyle trudna, że mój chłopak nie jest katolikiem ani nawet chrześcijaninem...Dlatego cokolwiek nie wybiorę-zakon czy małżeństwo wiem, że nie będzie łatwo...Pan Jezus też nie daje wyraźnych znaków.Ale cóż skoro tak się Jemu podoba to co ja mogę? Tylko ufać :)

Rita - 2009-02-21 17:21:21

A ja myślę, że bez względu jaką decyzję podejmiemy, nie będzie łatwo, ale Bóg nas nigdy nie opuści, będzie nas wspierał na drodze naszego życia...

Promyczek dla Nieba:) - 2009-04-05 21:01:17

Nie znasz... :P  Moja katechetka...

Dinos - 2009-04-06 11:04:59

Powołanie jest jest poświęceniem siebie, ze życia w samotności. Ze strony fizycznej masz współbraci, czy współsiostry, a ze strony duchowej, mamy Boga i wszystkich świętych :)
A co do tego, ze nie chce się o tym mówić. To sprawa każdego z osobna. Mówi się o niej, tylko zaufanym osobą, i powierza tą drogę też zaufanym ludziom ;)

Szukająca - 2009-05-24 21:50:11

Siostro! Przecież to jest przecudne... :love:

Promyczek dla Nieba:) - 2009-05-24 22:07:18

Oj..pisarka z Siostry :P moje wiersze niczym są z wierszami Siostry :)

renia.goralska - 2009-07-18 22:55:05

Rozpoznanie powołania wymaga od chrześcijanina szczególnej wrazliwości,która pozwoli mu usłyszeć Boże wezwanie skierowane do niego.
Ową wrażliwość zdobywa się przez medytację i modlitwę z Biblią w ręlu,przez otwieranie się na Ducha Swietego i Jego natchnienia,przez spogladanie na świat szerzej niż tylko przez pryzmat własnego egoizmu,przez uczestnictwo w sakramentach,szczególnie przez Eucharystię-szkolę miłosci.
Poza wyjątkowymi przypadkami,gdy Bóg komunikuje komuś swą wolę w sposób nadzwyczajny,rozeznanie powołania wymaga zaangażowania ze strony poszukującego.

Powołanie to potok,
którego nieodwrócisz...
wciąż dąży do oceanu...


Zycie zakonne to życie oddane w szczególny sposób Chrystusowi,
może właśnie dlatego takie Piękne
ale i trudne do zrozumienia,
trudne do wyjaśnienia....

Myślę,że wielu ludzi wybiera Chrystusa na jedyną miłość swojego życia,
a właściwie bardziej poprawnie brzmi:
JEZUS WYBIERA DLA SIEBIE
ciągle nowych ludzi,by tak jak Jego uczniowie
szli nieść miłość,głosić prawdę,służyć.
Jezusowi potrzeba pomocników,
potrzeba serc gorących,
otwartych i pełnych miłości...

Służebnica Pana - 2009-07-20 11:43:53

piękne teksty Reniu- skąd ja je znam hmm.. ;)

odPasterza - 2009-08-05 00:11:58

Powołanie do małżeństwa należy chyba do najtrudniejszych... tak mi się wydaje wiąże sie z codziennym scieraniem (nie mogę znaleźć innego słowa)siebie nawzajem z drugim człowiekiem...a codzienność dzieci,praca dom wiąże się z przymusem rozłożenia sił na te wszystkie aspekty....Lecz wspaniale Pan to uczynił Ona na wszystko ma pomysł.... tylko tak sie zastanawiam ile jest prawdziwych małżeństw z powołania i jak według was ono sie objawia?

renia.goralska - 2009-08-17 14:05:48

Powołanie jest darem, jest łaską znalezienia drogocennej perły, dla której człowiek zdolny jest zostawić wszystko, i pójść za Chrystusem...

Rita - 2009-09-02 21:50:41

Zgadzam sie z odPasterza. Zresztą, kiedyś na rekolekcjach w czasie konferencji usłyszalam bardzo podobne słowa. W małżeństwie nie zawsze jest słodko, praca, dom, dzieci.... Wiele obowiązków, często niestabilny plan dnia... I w tym wszystkim bardzo trudno znaleźć czas dla Boga...
Małżeństwa z powołania... Myślę, że jest takich sporo, ale myślę, że częściej górę bierze natura człowieka. Człowiek jest istotą która żyje w społeczeństwie- w "stadzie".
A powołanie powinno sie dobrze rozeznać. Często jest tak, że powołanie rozeznają tylko ci, którzy myślą o zakonie i wtedy rozważają różne możliwości... Zresztą, słowo "powołanie" chyba większości kojarzy siez zakonem czy seminarium ;)

Lusi - 2009-09-02 22:23:27

Każde powołanie jest wyjątkowe i niepowtarzalne tak jak każda osoba. W każdym stanie życia są chwile piękne ale i takie kiedy nie zawsze świeci słońce. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Wtedy kiedy jest nam beznadziejnie i życie nam się wali nie można zapomnieć o Bogu który niesie nas na swoich barkach.

Ela G. - 2009-12-26 10:08:20

malzenstwo to docieranie do siebie na wzajem na przelomie lat spedzanych razem. wkoncu to zwiazek dwoch serc.

Rita - 2010-04-23 17:01:17

Każda droga jest wyjątkowa i niepowtarzalna... Powołanie do małżeństwa również wymaga odpowiedniego rozeznania i wzajemnej modlitwy... Potrzeba bardzo dużo siły, by w codziennym zabieganiu znaleźć czas na modlitwę...
Moim zdaniem bardzo brakuje teraz małżeństw, które budują rodzinę na Bogu. Ogromną sztuką jest w szarej codzienności wśród trosk i problemów odkrywać na nowo Boga i Jego miłość... Rodzina powinna poprzez zwyczajne życie zachwycać Bogiem- najlepszym wzorem jest Najświętsza Rodzina...

Gaudia - 2010-05-05 09:14:57

rabarbar napisała:

No, ale latka lecą i szanse na bycie matką, również siostrą spadają. Jedynie pozostanie żoną może zdarzyć się jeszcze w "późniejszej młodości".

Wiesz, zależy, co rozumiesz przez późniejszą młodość, ale są klasztory, do których można wstepować w naprawdę późnym (jak na rozpoczynanie nowej drogi) wieku. Do SS. Niepokalanek możesz wstepować mając ponad 40 lat. Do SS. Urszulanek SJK mając nawet lat 50. Więc co do tego, to po prostu trzeba poszukać ;) Fakt, w większości przyjmuje się do 35 roku życia, ale są również zgromadzenia, które otwarte są na to, że każdy z nas ma inną drogę i pozwala dojrzałym kobietom rozpocząć drogę życia zakonnego :)

boza_tancerka - 2010-05-05 10:33:50

wracając do tego co tu się przewinęło czy zakon czy małżeństwo jest trudniejszym powołaniem. Myślę, że nie ma co odpowiadać na to, bo to zależy od człowieka i jego podejścia, można być w zakonie o super ciążkiej regule z ludzkiego punktu widzenia jest gorzej niż w małżeństwie, ale taka siostra może nieźle przepływać nad przepisami reguły, moszcząc sobie wygodne gniazdko w zakonie, a znów osoba żyjąca w małżeństwie, także może nie dawać z siebie nic, tylko żyjąc dla samego siebie. Nie ważne jest więc gdzie i jak żyjemy, tylko na ile dajemy z siebie to co możemy dla innych, na ile Bóg jest centrum w nas.

BlueEyed Lady - 2010-06-23 22:38:32

Moje powołanie... hmm... raczej nie widzę siebie jako zakonnicy, już raczej wybrałabym małżeństwo, tylko że na razie mam w głowie wszystko oprócz tego, pewnie skończe jako osoba samotna...

Gaudia - 2010-06-24 08:33:01

BlueEyed Lady - najważniejsze to jest nie tracić nadziei!
Ja również czuję się od jakiegoś czasu powołana do małżeńtwa, też na razie nikogo nie mam, ale wiem, że to dlatego, że Bóg przygotował dla mnie kogoś tak wspaniałego, że naprawdę warto na Niego poczekać :) I sytuacja ma się zapewne tak samo w Twoim przypadku :) Więc módl się po prostu o dobrego męża, bo trzeba go sobie wymodlić :) Oddaj swoje życie Jezusowi, zaufaj Mu bezgranicznie, a wszystko będzie dobrze :) Wiem, że to nie jest łatwe - też czasem przychodzą mi podobne myśli, tym bardziej, że nigdy z nikim nie byłam. Ale nic co piękne i dobre nie przychodzi łatwo i szybko, prawda? :)

Rita - 2010-06-24 18:46:18

Ja to może powiem tak- Pan Bóg lubi niespodzianki ;)
Nigdy nie wiadomo, jak życie się ułoży, różnie to bywa, w każdym razie potrafi nieźle zaskoczyć i mówię to z własnego doświadczenia. Wchodząc w głębsze relacje z drugą osobą nie ma co spodziewać się samych cukierków, bo najczęściej okazuje się że pod maska radości może kryć się ogromna wrażliwość i lek... U mnie właśnie tak wyszło. Wzajemne poznawanie się doprowadza że poznajemy lepiej siebie...
Oczywiście, małżeństwo jest jak najbardziej powołaniem, sama potrafię wyobrazić sobie wszystkie scenariusze jakie może mi napisać życie... Cały czas staram się rozeznawać którą drogą iść, by jak najlepiej zrealizować to,co przeznaczył dla mnie Bóg. Wiem, że każda z nich jest dobra i wszystkie mają ten sam cel- Niebo :)

BlueEyed Lady - 2010-06-24 22:58:46

Gaudia napisał:

BlueEyed Lady - najważniejsze to jest nie tracić nadziei!
Ja również czuję się od jakiegoś czasu powołana do małżeńtwa, też na razie nikogo nie mam, ale wiem, że to dlatego, że Bóg przygotował dla mnie kogoś tak wspaniałego, że naprawdę warto na Niego poczekać :) I sytuacja ma się zapewne tak samo w Twoim przypadku :) Więc módl się po prostu o dobrego męża, bo trzeba go sobie wymodlić :) Oddaj swoje życie Jezusowi, zaufaj Mu bezgranicznie, a wszystko będzie dobrze :) Wiem, że to nie jest łatwe - też czasem przychodzą mi podobne myśli, tym bardziej, że nigdy z nikim nie byłam. Ale nic co piękne i dobre nie przychodzi łatwo i szybko, prawda? :)

No, nie zupełnie, ja nie mam chłopaka, bo w cale go nie szukam, gdybym teraz została jakoś matrymonialną propozycje nawet od bardzo fajnego faceta, pewnie bym ją i tak odrzuciła, jak pisałam wyżej na razie jestem wyłącznie skupiona na sprawach innych niż małżeństwo oraz na ogarnięciu się wreszcie. No, ale mam dopiero dwadzieścia lat ;) więc idąc za Twoją radą z dużą chęcią poczękam sobie. Tylko żebym za późno się nie obudziła, bo ten czas niezwykle szybko leci... chociaż teraz samotność w cale mnie nie przeraża.

Veronika - 2010-06-25 16:52:44

Powołanie..Właściwie ciężko je odkryć. Mam 20 lat i estem na etapie rozeznawania. Wiem,że jak każdy otrzymałam powołanie do życia,powołanie do świętości. Na obecną chwilę czuje,że jestem powołana do małżeństwa i powołana do konkretnych celów-skończyłam niedawno technikum i chcę pomagać ludziom. Pomagać zawodowo,dlatego dalszą naukę podejmuję w Centrum Medycznym. Ale i tak Pan poprowadzi dalej,więc wszystko może się zmienić. Trzeba tylko Jemu zaufać. ;)

Gaudia - 2010-06-25 20:04:27

BlueEyed Lady napisał:

No, nie zupełnie, ja nie mam chłopaka, bo w cale go nie szukam, gdybym teraz została jakoś matrymonialną propozycje nawet od bardzo fajnego faceta, pewnie bym ją i tak odrzuciła, jak pisałam wyżej na razie jestem wyłącznie skupiona na sprawach innych niż małżeństwo oraz na ogarnięciu się wreszcie.

Myślę, że nie można oddzielać czasu na ten poświęcany na sprawy związane z małżeństwem i na ten, w którym zajmujemy się innymi sprawami. Te dwie rzeczywistości się przenikają. Zauważ, że kiedy już dwoje ludzi się pobierze wtedy muszą umieć łączyć życie małżeńskie z zawodowym. Trzeba się nauczyć tego wcześniej, bo później nie będzie już czasu na naukę. Nie mówię też, że musisz teraz w panice szukać faceta :P Ale po prostu być na to otwartą i nie odrzucać propozycji od bardzo fajnego faceta, jeśli się taka pojawi, bo bardzo łatwo jest przeoczyć tego właściwego człowieka :)
I tak btw - ja też mam 20 lat ;)

Lusi - 2010-08-07 18:25:23

Jeszcze rok temu gdyby ktoś powiedział mi o małżeństwie pewnie bym go wyśmiała. Twierdziłam że to nie dla mnie, że nie dałabym rady być z kimś, że rodzicielstwo to nie moje powołanie. Nie miałam nawet pojęcia jak bardzo się mylę i zamykam na Boga. Hmm jak to było z moim odkrywaniem prawdziwego piękna małżeństwa (rozum i serce mówiły mi że rodzina to niezwykła wartość, ale na pewno nie dla mnie) Wszystko zaczęło się chyba wtedy gdy mój kuzyn Olivier ( teraz 2 latka) wtulił się we mnie z taką miłością, że nie da rady tego opisać. Od tego dnia, za każdym razem gdy przyjeżdżał w odwiedziny coraz bardziej budził się we mnie instynkt macierzyński. W październiku zaczęłam studia nowe miasto, nowe znajomości... Wprawdzie na dzień dzisiejszy nie mam "chłopaka", ale moje myślenie się zupełnie zmieniło. Nie zamykam się na Bożą interwencję, nie mówię Klasztor i tylko i wyłącznie to. Zaczynam inaczej patrzeć na świat, bo jeśli wolą Bożą jest bym założyła rodzinę, była żoną, matką to chcę to powołanie realizować i wierzę że Bóg postawi na mojej drodze tego jedynego mężczyznę (może już postawił tylko jeszcze o tym nie wiem). Jeśli zaś moje miejsce jest w klasztorze albo w życiu samotnym to też pragnę to przyjąć.

Rita - 2010-08-07 19:31:11

Dzięki za Twoje świadectwo ;)
No właśnie, ja tez miałam taki obraz małżeństwa, maż do pracy, ja w garach... O nie, wolne żary, nie dam się tak stłamsić! :D Poza tym mam naprawdę trudny charakter i bardzo trudno za mną wytrzymać, a co mówić żeby ja wytrzymała z kimś, powiedzmy te kilkadziesiąt lat... Nie, to nie dla mnie..
Ale całkiem niedawno moja wizja małżeństwa bardzo się zmieniła,Bóg postawił na mojej drodze osobę która "widziała co bierze"- ja zresztą też miałam świadomość, że chłopak jest poraniony.
I chociaż nie wiem, czy małżeństwo to na 100% moja droga, to zaczęłam brać pod uwagę również taką możliwość. I podobnie jak Ty, Lusi, nadal rozeznaję jakie jest moje powołanie.

sanderka1000 - 2011-01-28 11:58:48

Jak przeczytałam ten post wyżej to przed oczami miałam obraz młodzieży, która mnie otacza. Te ich wszystkie śmieszne, dziecinne związki. Kłótnie o byle co, po tym wielkie rozstania i jeszcze większe powroty. Niestety, już nie do tego samego czy samej, ale już do całkiem innej osoby, która ponoć kocha ją/go bardziej, niż ta poprzednia... I to definiowanie miłości jako uczucia... A gdzie w tym wszystkim wzajemna troska o sobie? Gdzie wierność i zaufanie? Teraz trudno znaleźć to gdziekolwiek.

veritas28 - 2011-01-28 13:58:33

post wykasowany, wiecej glupich odpowiedzi nie będzie:)

Rita - 2011-11-12 21:33:14

Ostatnio czytałam wypracowanie mojej siostry o jej koncepcji miłości... I stwierdziłam, że jestem jakimś dinozaurem na wymarciu, bo wierzę w związek na całe życie, że tak się da, bez skoków w bok itp. I żeby nie było, moja siostra jest licealistką i nie jest taka znowu mała.
Nie ma ideałów, życie wszystko weryfikuje, doświadczenia wzbogacają czasem nasze życie taki sposób, w jaki bysmy nigdy nie chceli być doświadczeni... Ale najgorsze w tym wszystkim jak człowiek zacznie myśleć, że starał się i nie wyszło, to już trzeba odpuścić sobie i zacząć żyć jak wszyscy. Tu mogę powiedzieć o sobie, kiedy poznałam prawdziwe oblicze osoby, której zaufałam i którą wpuściłam do swojego życia, naprawdę straciłam wiarę w te wszystkie moje ideały, ale w końcu jakoś się z tego dołka podniosłam, choć wtedy straciłam zaufanie i wiarę w ludzi.
Chyba najbardziej ,,ciekawym" komentarzem był tekst przyjaciółki- ,,Ciebie po prostu rodzice za dobrze wychowali, masz do siebie szacunek, jesteś uczciwą i dobrą osobą... Ale to już się nie liczy w związku, liczą się inne rzeczy...I wiedz, że jeśli chcesz do ślubu czekać z seksem, to każdy facet będzie cię zdradzał i będzie miał inną na boku, z tobą bedzie bo masz dobry chociaż ciężki charakter, a z drugą będzie po to, żeby zaspokajać swoje potrzeby seksualne".
Małżeństwo to piękne powołanie, ale jeśli którejś ze stron przestanie zależeć, to na dłuższą metę nie da się tak żyć. Zawsze trzeba pamiętać o tym, co się przysięgało, w każdym momencie życia, a szczególnie ,,że cię nie opuszczę aż do śmierci".

Kasia K - 2012-01-15 14:01:42

Zobaczcie jakie to piękne:  http://www.youtube.com/watch?v=CYjlHFTB … re=related

Boża owieczka - 2012-01-15 14:48:28

Piękne co?Bo takie tańce to ja na każdym weselu widzę.

Kasia K - 2012-01-15 16:09:20

Dla mnie jest to piękne, bo jak bywam na weselach to 1wszy taniec jest nudny, młodzi tylko bujają się i to wszystko, a tu jest tak wesoło pokazane,poza tym całość jest piękna- początkowa droga małżeństwa ;)

piotrek26lublin - 2012-05-26 15:53:01

Tutaj nie ma nudy:):
http://www.youtube.com/watch?v=8hBFIBtO … re=related

Miałem dłuższy czas dziewczynę z Hiszpanii i jakoś mi się bardziej ich podejście do tego typu imprez podoba:).