justmemyself - 2012-10-05 14:37:46

Moja prawdziwa wiara zaczęła sie od chłopaka. Pewien chłopak na rekolekcjach dał swoje świadectwo. Bardzo mnie zmotywował tym i od razu poszłam do spowiedzi-taką szczerą po raz pierwszy w życiu odbyłam. Zafascynowałam się tym chłopakiem i zainspirowana jego postawą zaczęłam szukać Boga. Dołączyłam do wspólnoty, w której się odnalazłam.  Niestety ksiądz prowadzący wspólnote wyjechał i się rozpadło wszystko. Wakacje miałam bardzo ciężkie, tak właściwie to codziennie działo się coś złego. Szukałam odskoczni od codzienności, która mnie przytłaczała i zaczęłam błądzić.... Teraz próbuje się ogarnąć. Ów chłopak o którym wspomniałam wcześniej próbował mi pomóc, ale mu się nie udało. Nie wiem co mam robić, bo nie mogę się zdecydować na spowiedź. Nie boję się, że ksiądz na mnie nakrzyczy ani nic w tym stylu. Raczej boje się tego że jeżeli i wyznam moje grzechy to to będzie prawda. Przyznam, że tak było i nie będę mogła już sama siebie oszukiwać, że nic sie nie wydarzyło i próbować zapomnieć...

Wirydiana - 2012-10-05 17:08:34

Postawienie siebie w prawdzie to naprawdę wielka sztuka i niełatwe zadanie, dlatego rozumiem Twoje opory. My ludzie często wolimy udawać, że czegoś nie ma, że się nie wydarzyło, bo tak łatwiej, możemy "siebie kryć"...Wiem co czujesz...chyba czasem mam podobnie...ale może trzeba się w końcu wziąć za bety i jakoś podjąć to ryzyko, później będziesz szczęśliwa, to pewne....powodzenia, dzięki, że podzieliłaś się tym co czujesz