s. Maksymilla
Siasia, przeczytaj tekst w swojej sygnaturze
Wiadomo, że to nie jest łatwe, sama wiem to po sobie, bo jak na dzień dzisiejszy chciałabym rzucić to wszystko, ale z drugiej strony ta Miłość jest tak ogromna, że nie potrafie bez niej żyć. I może w moim życiu nie ma teraz zbyt dużo modlitwy, ale wolę ją taką: nędzna i w małych ilościach, niż wcale. On i tak się troszczy niezależnie ile i jakiej modlitwy jest w moim życiu. Jednak czasami wolałabym żeby nie miał do mnie takiego zaufania...
Bo On jest dobry, bardzo dobry...
Offline
Gość
sanderka1000 napisał:
chciałabym rzucić to wszystko, ale z drugiej strony ta Miłość jest tak ogromna, że nie potrafie bez niej żyć.
dokładnie. ja czasami nawet porzucałam już... próbowałam inaczej żyć, ale później wracałam. tyle razy przyjmował mnie z otwartymi rękoma.
pokusy są i ja też często odczuwam trudności, aby je pokonać. staram się wtedy zdać na Niego
s. Maksymilla
Snoww, dobre to. Swego czasu robiłam tak, że w formie takiego aktu modliłam się za osobę, która teraz najbardziej tej modlitwy potrzebuje. Wyglądało to na takiej zasadzie, że obojętnie o jakiej godzinie (nawet kilka razy dziennie) mówiłam: Panie Jezu, dodaj sił tej osobie, która teraz tego najbardziej potrzebuje. Amen. I tyle. Sama nie wiem za kogo się modliłam i czy pomogło, ale pewnie było przydatne.
I przy okazji proszę o modlitwę.
Bo On jest dobry, bardzo dobry...
Offline
Gość
No własnie ja nie jestem pewna,czy takie jakby 'zaklinanie",proszenie Boga o kogos tam w przestrzeni,czy to coś daje,coś znaczy. Nawet nie wiemy dla kogo i o co prosimy.
"Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełnijcie prawo Chrystusowe" (Ga 6,2)
„Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8,28)
"Wierzyć - to znaczy nawet się nie pytać,
jak długo jeszcze mamy iść po ciemku."
ks. Jan Twardowski
Offline
Gość
Jeden Ksiądz mi powiedział:
,,Pokusy są jak muchy, trzeba je odganiać ,ale jeśli ktoś jakimś pokusom nie ulegnie to wydaje się tylko do wyrzucenia, bo przez to poznajemy co dobre a co złe".
Inny Ksiądz mi powiedział:
,,Pokusy są od szatana. Jeśli jakimś pokusom ulegniemy to nie ma jakby obowiązku się z tego spowiadać, bo to nie nasza wina. Musimy się z tego spowiadać jeśli tym pokusom ulegamy świadomie, jakby dając zielone światło złemu. W chwilach słabości powinniśmy się kierować do Maryi".
Gość
Najbardziej dobija mnie ta moja słabość. Nie dość,ze ciagle grzesze,to mam swiadomośc,że będę grzeszyć. Jak nie uczynkiem,to myslą,bo zawsze sie jakas podła wkradnie. I to mnie dobija,niewazne,jak sie będe starać,zawsze jestem na przegranej. Mam takie etapy w życiu,kiedy rezygnuje z sakramentu pokuty,bo wiem,ze pójde,a za chwilę już znowu zgrzesze i az żal Panu Bogu swoją osobą głowę zawracać,bo z tego i tak nic nie będzie,nie uda mi sie byc świętą.. Tak czy siak,będę grzeszyć i nie będe dość dobra.
Vikta, nie skupiaj się tylko na tym, by nie zgrzeszyć, bo przegapisz życie. Po prostu czyń dobro!
Pozdrawiam
"Wierzyć - to znaczy nawet się nie pytać,
jak długo jeszcze mamy iść po ciemku."
ks. Jan Twardowski
Offline
Za Króla! Za Ojczyznę! Za ile?
Vikta napisał:
Najbardziej dobija mnie ta moja słabość. Nie dość,ze ciagle grzesze,to mam swiadomośc,że będę grzeszyć. Jak nie uczynkiem,to myslą,bo zawsze sie jakas podła wkradnie. I to mnie dobija,niewazne,jak sie będe starać,zawsze jestem na przegranej. Mam takie etapy w życiu,kiedy rezygnuje z sakramentu pokuty,bo wiem,ze pójde,a za chwilę już znowu zgrzesze i az żal Panu Bogu swoją osobą głowę zawracać,bo z tego i tak nic nie będzie,nie uda mi sie byc świętą.. Tak czy siak,będę grzeszyć i nie będe dość dobra.
Ale dziewczyno, TY NIE MOŻESZ TAK MYŚLEĆ, BO SIĘ ZADRĘCZYSZ !
Miałam w swoim życiu okres, że myślałam podobnie, ale wyleczyłam się dzięki słowom księdza ... życie od razu stało się piękniejsze
Co tydzień latałam do konfesjonału bo czułam się brudna i niegodna - to tak w duuużym skrócie - i ksiądz mi powiedział, że NIE POWINNAM tak często się spowiadać, bo wpadnę w paranoję, nigdy nie będę czysta jak łza - bo, uwaga uwaga - JESTEM TYLKO [i AŻ !] CZŁOWIEKIEM !
Offline
s. Maksymilla
Święci też grzeszyli i nie byli czyści tak do końca, bo byli tylko ludźmi, jak my. Jedynie Jezus jest bez grzechu i nasza Niepokalana i myślę, że to właśnie ona może nam pomóc w tym problemie (problemie przesadnego poczucia własnej grzeszności). Polecam modlitwę poprzez jej wstawiennictwo Ale wracając do świętych to z tego co mi wiadomo to św.Augustyn nie spowiadał się wcale (ale warto o tym poczytać więcej), a jednak został świętym.
Bo On jest dobry, bardzo dobry...
Offline
Vikta! Jeśli kochasz Chrystusa i wierzysz w Niego to automatycznie nie zostajesz na przegranej pozycji! Bóg jest miłosierny i kocha zawsze i wszędzie, bez względu na stan, w jakim znajduje się Twoje serce, Twoja dusza... Napisałaś, że czasami rezygnujesz z sakramentu pokuty... A ja Ci mówię - nie rezygnuj! Nigdy nie przestaniemy jako ludzie jako ludzie grzeszyć! Tak? Bo taka jest niestety nasza natura, ale Jezus chcę nas zawsze podnieś, z każdego grzechu i chce byśmy szli dalej... On w sakramencie pokuty chce nas leczyć... Chce Ciebie uleczyć... tylko pozwól Mu na to...
Offline
Gość
Dla mnie znowu nadszedł czas niepokoju i wątpliwości. Ech Dopiero co uzyskałam pewność i pokój w sercu na myśl o wstąpieniu do zakonu po maturze a teraz znowu rzuciły się na mnie myśli, że to jest bezsensu, żebym poszła na studia, poczekała... Tylko, że kiedy o tym myślę to tak mi dziwnie... źle. Nie wiem dlaczego to piszę i się skarżę. Przecież wszystkie przechodzicie takie niepokoje... Jeszcze dwa lata... Mam nadzieję, że się uda, że nie zwątpię...
Gość
Vikta napisał:
Najbardziej dobija mnie ta moja słabość. Nie dość,ze ciagle grzesze,to mam swiadomośc,że będę grzeszyć. Jak nie uczynkiem,to myslą,bo zawsze sie jakas podła wkradnie. I to mnie dobija,niewazne,jak sie będe starać,zawsze jestem na przegranej. Mam takie etapy w życiu,kiedy rezygnuje z sakramentu pokuty,bo wiem,ze pójde,a za chwilę już znowu zgrzesze i az żal Panu Bogu swoją osobą głowę zawracać,bo z tego i tak nic nie będzie,nie uda mi sie byc świętą.. Tak czy siak,będę grzeszyć i nie będe dość dobra.
KAŻDY GRZESZY!!
Nikt nie jest bez grzechu, a kto myśli, że jest ten grzeszy.
lenka nawet nie wiesz jak Cię rozumiem. Nie skarżysz się, ale wiem, że takich dylematów nie "rozgłasza" się na lew2o i prawo, raczej są one duszone w sercu...a napisanie tego na forum daje ulgę, bo tu jesteśmy rozumiani i nikt nas nie ocenia. Też jak pomyślę sobie o zakonie to moje serce wypełnia radość, ale im bardziej jestem pewna tym bardziej się tego boję...Ale wiem, że nigdy nie będę szczęśliwa jak wybiorę inną drogę. A chyba Pan Bóg chce, żeby każde Jego dziecko było szczęśliwe. Trzymaj się kochana
Offline
Gość
Wirydiana, dziękuję Ci za ciepłe słowa
Masz rację, że napisanie tego przynosi lekką ulgę. Na co dzień nie ma się komu wygadać. Chociaż, Bóg postawił na mojej drodze niedawno wspaniałego człowieka, na którego mogę liczyć i wspiera mnie bardzo.
Damy radę... Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Ty również się trzymaj
Gość
Tak, ja często mam takie zachwiania... Raz może być wspaniale, żeby później lęk powrócił. Ale najważniejsze jest, aby powstawać!