Gość
Eskimos chciał się udać do kościoła Mariackiego, więc zapytał jednego z nich na co ten odpowiedział mu żeby (parafrazując) się od niego odczepił. Nie spodobały się Eskimosowi te słowa, więc postanowił poszukać kogoś o łagodniejszym wyglądzie, a że nie znalazł nikogo takiego, to postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem natknął się na grupę punków, którzy wyglądali jeszcze gorzej niż tamci, więc zwątpił i nawet nie próbował zagadać. Chodząc tak nagle przed oczyma wyrósł mu Kościół Mariacki, ale gdy podszedł bliżej, okazało się, że to fatamorgana. Załamał się i postanowił wyjechać z tego nieprzyjaznego miasta. Kiedy wsiadał do pociągu, zorientował się, że zostawił w poczekalni torbę, w której miał wszystkie dokumenty. Niestety pociąg już ruszył i był bardzo daleko. Załamany wsiadł w taksówkę i czym prędzej kazał taksówkarzowi lecieć za pociągiem. Ale (ktoś chyba nie zrozumiał sytuacji, którą ostatnio zapisałam, bo według tego co jest teraz to on jest w dwóch miejscach, naraz, ale niech będzie... ) taksówkarz powiedział mu, żeby (parafrazując) się odczepił. Nasz biedny bohater znowu się załamał, ale szybko się podniósł i postanowił biec za pociągiem. Gdy tak biegł i biegł, w końcu poczuł zmęczenie. Postanowił zawrócić i dobiegł z powrotem do Krakowa, żeby odpocząć. Nagle zrozumiał absurdalność tego co zrobił i usiadł na ławeczce załamany i bez pieniędzy oraz perspektyw dosiadł się do niego pewien ksiądz który okazał się być biskupem. Zaczął go namawiać na wstąpienie do seminarium, co mu się bardzo spodobało i chętnie się zgodził. Poszedł z księdzem biskupem i zaczął zwiedzać seminarium. Gdy przeszedł cały gmach zrozumiał, że musi się ochrzcić i zostanie księdzem. Tak wiec przystąpił na nauki które okazały się bardzo ciekawe i bliskie Eskimosowi, a biskup widząc jego zaangażowanie przyśpieszył ceremonię chrztu i przyjął go do seminarium. Świeżo ochrzczony był bardzo zadowolony i...
Gość
Eskimos chciał się udać do kościoła Mariackiego, więc zapytał jednego z nich na co ten odpowiedział mu żeby (parafrazując) się od niego odczepił. Nie spodobały się Eskimosowi te słowa, więc postanowił poszukać kogoś o łagodniejszym wyglądzie, a że nie znalazł nikogo takiego, to postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem natknął się na grupę punków, którzy wyglądali jeszcze gorzej niż tamci, więc zwątpił i nawet nie próbował zagadać. Chodząc tak nagle przed oczyma wyrósł mu Kościół Mariacki, ale gdy podszedł bliżej, okazało się, że to fatamorgana. Załamał się i postanowił wyjechać z tego nieprzyjaznego miasta. Kiedy wsiadał do pociągu, zorientował się, że zostawił w poczekalni torbę, w której miał wszystkie dokumenty. Niestety pociąg już ruszył i był bardzo daleko. Załamany wsiadł w taksówkę i czym prędzej kazał taksówkarzowi lecieć za pociągiem. Ale (ktoś chyba nie zrozumiał sytuacji, którą ostatnio zapisałam, bo według tego co jest teraz to on jest w dwóch miejscach, naraz, ale niech będzie... ) taksówkarz powiedział mu, żeby (parafrazując) się odczepił. Nasz biedny bohater znowu się załamał, ale szybko się podniósł i postanowił biec za pociągiem. Gdy tak biegł i biegł, w końcu poczuł zmęczenie. Postanowił zawrócić i dobiegł z powrotem do Krakowa, żeby odpocząć. Nagle zrozumiał absurdalność tego co zrobił i usiadł na ławeczce załamany i bez pieniędzy oraz perspektyw dosiadł się do niego pewien ksiądz który okazał się być biskupem. Zaczął go namawiać na wstąpienie do seminarium, co mu się bardzo spodobało i chętnie się zgodził. Poszedł z księdzem biskupem i zaczął zwiedzać seminarium. Gdy przeszedł cały gmach zrozumiał, że musi się ochrzcić i zostanie księdzem. Tak wiec przystąpił na nauki które okazały się bardzo ciekawe i bliskie Eskimosowi, a biskup widząc jego zaangażowanie przyśpieszył ceremonię chrztu i przyjął go do seminarium. Świeżo ochrzczony był bardzo zadowolony i pełen energii by uczyć się i trwać z Bogiem. Był pilnym uczniem i seminarzystą.Ale jego misja byłą szczególna...
Gość
Eskimos chciał się udać do kościoła Mariackiego, więc zapytał jednego z nich na co ten odpowiedział mu żeby (parafrazując) się od niego odczepił. Nie spodobały się Eskimosowi te słowa, więc postanowił poszukać kogoś o łagodniejszym wyglądzie, a że nie znalazł nikogo takiego, to postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem natknął się na grupę punków, którzy wyglądali jeszcze gorzej niż tamci, więc zwątpił i nawet nie próbował zagadać. Chodząc tak nagle przed oczyma wyrósł mu Kościół Mariacki, ale gdy podszedł bliżej, okazało się, że to fatamorgana. Załamał się i postanowił wyjechać z tego nieprzyjaznego miasta. Kiedy wsiadał do pociągu, zorientował się, że zostawił w poczekalni torbę, w której miał wszystkie dokumenty. Niestety pociąg już ruszył i był bardzo daleko. Załamany wsiadł w taksówkę i czym prędzej kazał taksówkarzowi lecieć za pociągiem. Ale (ktoś chyba nie zrozumiał sytuacji, którą ostatnio zapisałam, bo według tego co jest teraz to on jest w dwóch miejscach, naraz, ale niech będzie... ) taksówkarz powiedział mu, żeby (parafrazując) się odczepił. Nasz biedny bohater znowu się załamał, ale szybko się podniósł i postanowił biec za pociągiem. Gdy tak biegł i biegł, w końcu poczuł zmęczenie. Postanowił zawrócić i dobiegł z powrotem do Krakowa, żeby odpocząć. Nagle zrozumiał absurdalność tego co zrobił i usiadł na ławeczce załamany i bez pieniędzy oraz perspektyw dosiadł się do niego pewien ksiądz który okazał się być biskupem. Zaczął go namawiać na wstąpienie do seminarium, co mu się bardzo spodobało i chętnie się zgodził. Poszedł z księdzem biskupem i zaczął zwiedzać seminarium. Gdy przeszedł cały gmach zrozumiał, że musi się ochrzcić i zostanie księdzem. Tak wiec przystąpił na nauki które okazały się bardzo ciekawe i bliskie Eskimosowi, a biskup widząc jego zaangażowanie przyśpieszył ceremonię chrztu i przyjął go do seminarium. Świeżo ochrzczony był bardzo zadowolony i pełen energii by uczyć się i trwać z Bogiem. Był pilnym uczniem i seminarzystą.Ale jego misja byłą szczególna- miał bowiem głosić Dobrą Nowinę wśród swoich rodaków. Eskimos....
Gość
Eskimos chciał się udać do kościoła Mariackiego, więc zapytał jednego z nich na co ten odpowiedział mu żeby (parafrazując) się od niego odczepił. Nie spodobały się Eskimosowi te słowa, więc postanowił poszukać kogoś o łagodniejszym wyglądzie, a że nie znalazł nikogo takiego, to postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem natknął się na grupę punków, którzy wyglądali jeszcze gorzej niż tamci, więc zwątpił i nawet nie próbował zagadać. Chodząc tak nagle przed oczyma wyrósł mu Kościół Mariacki, ale gdy podszedł bliżej, okazało się, że to fatamorgana. Załamał się i postanowił wyjechać z tego nieprzyjaznego miasta. Kiedy wsiadał do pociągu, zorientował się, że zostawił w poczekalni torbę, w której miał wszystkie dokumenty. Niestety pociąg już ruszył i był bardzo daleko. Załamany wsiadł w taksówkę i czym prędzej kazał taksówkarzowi lecieć za pociągiem. Ale (ktoś chyba nie zrozumiał sytuacji, którą ostatnio zapisałam, bo według tego co jest teraz to on jest w dwóch miejscach, naraz, ale niech będzie... ) taksówkarz powiedział mu, żeby (parafrazując) się odczepił. Nasz biedny bohater znowu się załamał, ale szybko się podniósł i postanowił biec za pociągiem. Gdy tak biegł i biegł, w końcu poczuł zmęczenie. Postanowił zawrócić i dobiegł z powrotem do Krakowa, żeby odpocząć. Nagle zrozumiał absurdalność tego co zrobił i usiadł na ławeczce załamany i bez pieniędzy oraz perspektyw dosiadł się do niego pewien ksiądz który okazał się być biskupem. Zaczął go namawiać na wstąpienie do seminarium, co mu się bardzo spodobało i chętnie się zgodził. Poszedł z księdzem biskupem i zaczął zwiedzać seminarium. Gdy przeszedł cały gmach zrozumiał, że musi się ochrzcić i zostanie księdzem. Tak wiec przystąpił na nauki które okazały się bardzo ciekawe i bliskie Eskimosowi, a biskup widząc jego zaangażowanie przyśpieszył ceremonię chrztu i przyjął go do seminarium. Świeżo ochrzczony był bardzo zadowolony i pełen energii by uczyć się i trwać z Bogiem. Był pilnym uczniem i seminarzystą.Ale jego misja byłą szczególna- miał bowiem głosić Dobrą Nowinę wśród swoich rodaków. Eskimos wytrwał do święceń (przyspieszamy akcję o kilka lat), a przyjąwszy je poleciał do swoich rodaków. Tam dopiero zaczęły się przygody, bo...
Eskimos chciał się udać do kościoła Mariackiego, więc zapytał jednego z nich na co ten odpowiedział mu żeby (parafrazując) się od niego odczepił. Nie spodobały się Eskimosowi te słowa, więc postanowił poszukać kogoś o łagodniejszym wyglądzie, a że nie znalazł nikogo takiego, to postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem natknął się na grupę punków, którzy wyglądali jeszcze gorzej niż tamci, więc zwątpił i nawet nie próbował zagadać. Chodząc tak nagle przed oczyma wyrósł mu Kościół Mariacki, ale gdy podszedł bliżej, okazało się, że to fatamorgana. Załamał się i postanowił wyjechać z tego nieprzyjaznego miasta. Kiedy wsiadał do pociągu, zorientował się, że zostawił w poczekalni torbę, w której miał wszystkie dokumenty. Niestety pociąg już ruszył i był bardzo daleko. Załamany wsiadł w taksówkę i czym prędzej kazał taksówkarzowi lecieć za pociągiem. Ale (ktoś chyba nie zrozumiał sytuacji, którą ostatnio zapisałam, bo według tego co jest teraz to on jest w dwóch miejscach, naraz, ale niech będzie... ) taksówkarz powiedział mu, żeby (parafrazując) się odczepił. Nasz biedny bohater znowu się załamał, ale szybko się podniósł i postanowił biec za pociągiem. Gdy tak biegł i biegł, w końcu poczuł zmęczenie. Postanowił zawrócić i dobiegł z powrotem do Krakowa, żeby odpocząć. Nagle zrozumiał absurdalność tego co zrobił i usiadł na ławeczce załamany i bez pieniędzy oraz perspektyw dosiadł się do niego pewien ksiądz który okazał się być biskupem. Zaczął go namawiać na wstąpienie do seminarium, co mu się bardzo spodobało i chętnie się zgodził. Poszedł z księdzem biskupem i zaczął zwiedzać seminarium. Gdy przeszedł cały gmach zrozumiał, że musi się ochrzcić i zostanie księdzem. Tak wiec przystąpił na nauki które okazały się bardzo ciekawe i bliskie Eskimosowi, a biskup widząc jego zaangażowanie przyśpieszył ceremonię chrztu i przyjął go do seminarium. Świeżo ochrzczony był bardzo zadowolony i pełen energii by uczyć się i trwać z Bogiem. Był pilnym uczniem i seminarzystą.Ale jego misja byłą szczególna- miał bowiem głosić Dobrą Nowinę wśród swoich rodaków. Eskimos wytrwał do święceń (przyspieszamy akcję o kilka lat), a przyjąwszy je poleciał do swoich rodaków. Tam dopiero zaczęły się przygody, bo poznal piekna eskimoske ktora sie w nim zakochala. Wiedzial ze powinien jej jakos wytlumaczyc ze nie moga byc razem jednak ona...
Offline
Gość
Eskimos chciał się udać do kościoła Mariackiego, więc zapytał jednego z nich na co ten odpowiedział mu żeby (parafrazując) się od niego odczepił. Nie spodobały się Eskimosowi te słowa, więc postanowił poszukać kogoś o łagodniejszym wyglądzie, a że nie znalazł nikogo takiego, to postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem natknął się na grupę punków, którzy wyglądali jeszcze gorzej niż tamci, więc zwątpił i nawet nie próbował zagadać. Chodząc tak nagle przed oczyma wyrósł mu Kościół Mariacki, ale gdy podszedł bliżej, okazało się, że to fatamorgana. Załamał się i postanowił wyjechać z tego nieprzyjaznego miasta. Kiedy wsiadał do pociągu, zorientował się, że zostawił w poczekalni torbę, w której miał wszystkie dokumenty. Niestety pociąg już ruszył i był bardzo daleko. Załamany wsiadł w taksówkę i czym prędzej kazał taksówkarzowi lecieć za pociągiem. Ale (ktoś chyba nie zrozumiał sytuacji, którą ostatnio zapisałam, bo według tego co jest teraz to on jest w dwóch miejscach, naraz, ale niech będzie... ) taksówkarz powiedział mu, żeby (parafrazując) się odczepił. Nasz biedny bohater znowu się załamał, ale szybko się podniósł i postanowił biec za pociągiem. Gdy tak biegł i biegł, w końcu poczuł zmęczenie. Postanowił zawrócić i dobiegł z powrotem do Krakowa, żeby odpocząć. Nagle zrozumiał absurdalność tego co zrobił i usiadł na ławeczce załamany i bez pieniędzy oraz perspektyw dosiadł się do niego pewien ksiądz który okazał się być biskupem. Zaczął go namawiać na wstąpienie do seminarium, co mu się bardzo spodobało i chętnie się zgodził. Poszedł z księdzem biskupem i zaczął zwiedzać seminarium. Gdy przeszedł cały gmach zrozumiał, że musi się ochrzcić i zostanie księdzem. Tak wiec przystąpił na nauki które okazały się bardzo ciekawe i bliskie Eskimosowi, a biskup widząc jego zaangażowanie przyśpieszył ceremonię chrztu i przyjął go do seminarium. Świeżo ochrzczony był bardzo zadowolony i pełen energii by uczyć się i trwać z Bogiem. Był pilnym uczniem i seminarzystą.Ale jego misja byłą szczególna- miał bowiem głosić Dobrą Nowinę wśród swoich rodaków. Eskimos wytrwał do święceń (przyspieszamy akcję o kilka lat), a przyjąwszy je poleciał do swoich rodaków. Tam dopiero zaczęły się przygody, bo poznal piekna eskimoske ktora sie w nim zakochala. Wiedzial ze powinien jej jakos wytlumaczyc ze nie moga byc razem jednak ona jak się okazało była siostrą zakonną, która byłą włąśnie na misjach. Eskimos był zaskoczony. Postanowił...
Eskimos chciał się udać do kościoła Mariackiego, więc zapytał jednego z nich na co ten odpowiedział mu żeby (parafrazując) się od niego odczepił. Nie spodobały się Eskimosowi te słowa, więc postanowił poszukać kogoś o łagodniejszym wyglądzie, a że nie znalazł nikogo takiego, to postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem natknął się na grupę punków, którzy wyglądali jeszcze gorzej niż tamci, więc zwątpił i nawet nie próbował zagadać. Chodząc tak nagle przed oczyma wyrósł mu Kościół Mariacki, ale gdy podszedł bliżej, okazało się, że to fatamorgana. Załamał się i postanowił wyjechać z tego nieprzyjaznego miasta. Kiedy wsiadał do pociągu, zorientował się, że zostawił w poczekalni torbę, w której miał wszystkie dokumenty. Niestety pociąg już ruszył i był bardzo daleko. Załamany wsiadł w taksówkę i czym prędzej kazał taksówkarzowi lecieć za pociągiem. Ale (ktoś chyba nie zrozumiał sytuacji, którą ostatnio zapisałam, bo według tego co jest teraz to on jest w dwóch miejscach, naraz, ale niech będzie... ) taksówkarz powiedział mu, żeby (parafrazując) się odczepił. Nasz biedny bohater znowu się załamał, ale szybko się podniósł i postanowił biec za pociągiem. Gdy tak biegł i biegł, w końcu poczuł zmęczenie. Postanowił zawrócić i dobiegł z powrotem do Krakowa, żeby odpocząć. Nagle zrozumiał absurdalność tego co zrobił i usiadł na ławeczce załamany i bez pieniędzy oraz perspektyw dosiadł się do niego pewien ksiądz który okazał się być biskupem. Zaczął go namawiać na wstąpienie do seminarium, co mu się bardzo spodobało i chętnie się zgodził. Poszedł z księdzem biskupem i zaczął zwiedzać seminarium. Gdy przeszedł cały gmach zrozumiał, że musi się ochrzcić i zostanie księdzem. Tak wiec przystąpił na nauki które okazały się bardzo ciekawe i bliskie Eskimosowi, a biskup widząc jego zaangażowanie przyśpieszył ceremonię chrztu i przyjął go do seminarium. Świeżo ochrzczony był bardzo zadowolony i pełen energii by uczyć się i trwać z Bogiem. Był pilnym uczniem i seminarzystą.Ale jego misja byłą szczególna- miał bowiem głosić Dobrą Nowinę wśród swoich rodaków. Eskimos wytrwał do święceń (przyspieszamy akcję o kilka lat), a przyjąwszy je poleciał do swoich rodaków. Tam dopiero zaczęły się przygody, bo poznal piekna eskimoske ktora sie w nim zakochala. Wiedzial ze powinien jej jakos wytlumaczyc ze nie moga byc razem jednak ona jak się okazało była siostrą zakonną, która byłą włąśnie na misjach. Eskimos był zaskoczony. Postanowił jednak ze wyjedzie by nie przeszkadzac i nie kusic siostry. Duzo slyszal o misjach w Afryce tak wiec wyruszyl na czarny kontynent. Napotkal jednak male trudnosci gdyz....
Offline
Gość
Eskimos chciał się udać do kościoła Mariackiego, więc zapytał jednego z nich na co ten odpowiedział mu żeby (parafrazując) się od niego odczepił. Nie spodobały się Eskimosowi te słowa, więc postanowił poszukać kogoś o łagodniejszym wyglądzie, a że nie znalazł nikogo takiego, to postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem natknął się na grupę punków, którzy wyglądali jeszcze gorzej niż tamci, więc zwątpił i nawet nie próbował zagadać. Chodząc tak nagle przed oczyma wyrósł mu Kościół Mariacki, ale gdy podszedł bliżej, okazało się, że to fatamorgana. Załamał się i postanowił wyjechać z tego nieprzyjaznego miasta. Kiedy wsiadał do pociągu, zorientował się, że zostawił w poczekalni torbę, w której miał wszystkie dokumenty. Niestety pociąg już ruszył i był bardzo daleko. Załamany wsiadł w taksówkę i czym prędzej kazał taksówkarzowi lecieć za pociągiem. Ale (ktoś chyba nie zrozumiał sytuacji, którą ostatnio zapisałam, bo według tego co jest teraz to on jest w dwóch miejscach, naraz, ale niech będzie... ) taksówkarz powiedział mu, żeby (parafrazując) się odczepił. Nasz biedny bohater znowu się załamał, ale szybko się podniósł i postanowił biec za pociągiem. Gdy tak biegł i biegł, w końcu poczuł zmęczenie. Postanowił zawrócić i dobiegł z powrotem do Krakowa, żeby odpocząć. Nagle zrozumiał absurdalność tego co zrobił i usiadł na ławeczce załamany i bez pieniędzy oraz perspektyw dosiadł się do niego pewien ksiądz który okazał się być biskupem. Zaczął go namawiać na wstąpienie do seminarium, co mu się bardzo spodobało i chętnie się zgodził. Poszedł z księdzem biskupem i zaczął zwiedzać seminarium. Gdy przeszedł cały gmach zrozumiał, że musi się ochrzcić i zostanie księdzem. Tak wiec przystąpił na nauki które okazały się bardzo ciekawe i bliskie Eskimosowi, a biskup widząc jego zaangażowanie przyśpieszył ceremonię chrztu i przyjął go do seminarium. Świeżo ochrzczony był bardzo zadowolony i pełen energii by uczyć się i trwać z Bogiem. Był pilnym uczniem i seminarzystą.Ale jego misja byłą szczególna- miał bowiem głosić Dobrą Nowinę wśród swoich rodaków. Eskimos wytrwał do święceń (przyspieszamy akcję o kilka lat), a przyjąwszy je poleciał do swoich rodaków. Tam dopiero zaczęły się przygody, bo poznal piekna eskimoske ktora sie w nim zakochala. Wiedzial ze powinien jej jakos wytlumaczyc ze nie moga byc razem jednak ona jak się okazało była siostrą zakonną, która byłą włąśnie na misjach. Eskimos był zaskoczony. Postanowił jednak ze wyjedzie by nie przeszkadzac i nie kusic siostry. Duzo slyszal o misjach w Afryce tak wiec wyruszyl na czarny kontynent. Napotkal jednak male trudnosci gdyz po raz kolejny na przeszkodzie stanęły warunki klimatyczne oraz inne jedzenie, do którego nasz misjonarz nie był przyzwyczajony. Dlatego...
Gość
Eskimos chciał się udać do kościoła Mariackiego, więc zapytał jednego z nich na co ten odpowiedział mu żeby (parafrazując) się od niego odczepił. Nie spodobały się Eskimosowi te słowa, więc postanowił poszukać kogoś o łagodniejszym wyglądzie, a że nie znalazł nikogo takiego, to postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem natknął się na grupę punków, którzy wyglądali jeszcze gorzej niż tamci, więc zwątpił i nawet nie próbował zagadać. Chodząc tak nagle przed oczyma wyrósł mu Kościół Mariacki, ale gdy podszedł bliżej, okazało się, że to fatamorgana. Załamał się i postanowił wyjechać z tego nieprzyjaznego miasta. Kiedy wsiadał do pociągu, zorientował się, że zostawił w poczekalni torbę, w której miał wszystkie dokumenty. Niestety pociąg już ruszył i był bardzo daleko. Załamany wsiadł w taksówkę i czym prędzej kazał taksówkarzowi lecieć za pociągiem. Ale (ktoś chyba nie zrozumiał sytuacji, którą ostatnio zapisałam, bo według tego co jest teraz to on jest w dwóch miejscach, naraz, ale niech będzie... ) taksówkarz powiedział mu, żeby (parafrazując) się odczepił. Nasz biedny bohater znowu się załamał, ale szybko się podniósł i postanowił biec za pociągiem. Gdy tak biegł i biegł, w końcu poczuł zmęczenie. Postanowił zawrócić i dobiegł z powrotem do Krakowa, żeby odpocząć. Nagle zrozumiał absurdalność tego co zrobił i usiadł na ławeczce załamany i bez pieniędzy oraz perspektyw dosiadł się do niego pewien ksiądz który okazał się być biskupem. Zaczął go namawiać na wstąpienie do seminarium, co mu się bardzo spodobało i chętnie się zgodził. Poszedł z księdzem biskupem i zaczął zwiedzać seminarium. Gdy przeszedł cały gmach zrozumiał, że musi się ochrzcić i zostanie księdzem. Tak wiec przystąpił na nauki które okazały się bardzo ciekawe i bliskie Eskimosowi, a biskup widząc jego zaangażowanie przyśpieszył ceremonię chrztu i przyjął go do seminarium. Świeżo ochrzczony był bardzo zadowolony i pełen energii by uczyć się i trwać z Bogiem. Był pilnym uczniem i seminarzystą.Ale jego misja byłą szczególna- miał bowiem głosić Dobrą Nowinę wśród swoich rodaków. Eskimos wytrwał do święceń (przyspieszamy akcję o kilka lat), a przyjąwszy je poleciał do swoich rodaków. Tam dopiero zaczęły się przygody, bo poznał piękną eskimoskę która się w nim zakochała. Wiedział ze powinien jej jakoś wytłumaczyć że nie mogą być razem jednak ona jak się okazało była siostrą zakonną, która byłą właśnie na misjach. Eskimos był zaskoczony. Postanowił jednak ze wyjedzie by nie przeszkadzać i nie kusić siostry. Dużo słyszał o misjach w Afryce tak wiec wyruszył na czarny kontynent. Napotkał jednak małe trudności gdyż po raz kolejny na przeszkodzie stanęły warunki klimatyczne oraz inne jedzenie, do którego nasz misjonarz nie był przyzwyczajony. Dlatego w końcu postanowił wrócić do Krakowa. Ksiądz biskup przyjął go bardzo serdecznie i wysłał go na małą, wiejską parafię, gdzie został proboszczem i...
Gość
Eskimos chciał się udać do kościoła Mariackiego, więc zapytał jednego z nich na co ten odpowiedział mu żeby (parafrazując) się od niego odczepił. Nie spodobały się Eskimosowi te słowa, więc postanowił poszukać kogoś o łagodniejszym wyglądzie, a że nie znalazł nikogo takiego, to postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem natknął się na grupę punków, którzy wyglądali jeszcze gorzej niż tamci, więc zwątpił i nawet nie próbował zagadać. Chodząc tak nagle przed oczyma wyrósł mu Kościół Mariacki, ale gdy podszedł bliżej, okazało się, że to fatamorgana. Załamał się i postanowił wyjechać z tego nieprzyjaznego miasta. Kiedy wsiadał do pociągu, zorientował się, że zostawił w poczekalni torbę, w której miał wszystkie dokumenty. Niestety pociąg już ruszył i był bardzo daleko. Załamany wsiadł w taksówkę i czym prędzej kazał taksówkarzowi lecieć za pociągiem. Ale (ktoś chyba nie zrozumiał sytuacji, którą ostatnio zapisałam, bo według tego co jest teraz to on jest w dwóch miejscach, naraz, ale niech będzie... ) taksówkarz powiedział mu, żeby (parafrazując) się odczepił. Nasz biedny bohater znowu się załamał, ale szybko się podniósł i postanowił biec za pociągiem. Gdy tak biegł i biegł, w końcu poczuł zmęczenie. Postanowił zawrócić i dobiegł z powrotem do Krakowa, żeby odpocząć. Nagle zrozumiał absurdalność tego co zrobił i usiadł na ławeczce załamany i bez pieniędzy oraz perspektyw dosiadł się do niego pewien ksiądz który okazał się być biskupem. Zaczął go namawiać na wstąpienie do seminarium, co mu się bardzo spodobało i chętnie się zgodził. Poszedł z księdzem biskupem i zaczął zwiedzać seminarium. Gdy przeszedł cały gmach zrozumiał, że musi się ochrzcić i zostanie księdzem. Tak wiec przystąpił na nauki które okazały się bardzo ciekawe i bliskie Eskimosowi, a biskup widząc jego zaangażowanie przyśpieszył ceremonię chrztu i przyjął go do seminarium. Świeżo ochrzczony był bardzo zadowolony i pełen energii by uczyć się i trwać z Bogiem. Był pilnym uczniem i seminarzystą.Ale jego misja byłą szczególna- miał bowiem głosić Dobrą Nowinę wśród swoich rodaków. Eskimos wytrwał do święceń (przyspieszamy akcję o kilka lat), a przyjąwszy je poleciał do swoich rodaków. Tam dopiero zaczęły się przygody, bo poznał piękną eskimoskę która się w nim zakochała. Wiedział ze powinien jej jakoś wytłumaczyć że nie mogą być razem jednak ona jak się okazało była siostrą zakonną, która byłą właśnie na misjach. Eskimos był zaskoczony. Postanowił jednak ze wyjedzie by nie przeszkadzać i nie kusić siostry. Dużo słyszał o misjach w Afryce tak wiec wyruszył na czarny kontynent. Napotkał jednak małe trudności gdyż po raz kolejny na przeszkodzie stanęły warunki klimatyczne oraz inne jedzenie, do którego nasz misjonarz nie był przyzwyczajony. Dlatego w końcu postanowił wrócić do Krakowa. Ksiądz biskup przyjął go bardzo serdecznie i wysłał go na małą, wiejską parafię, gdzie został proboszczem i tam spełniał swą posługę. Nie minęło wiele czasu, aż odkrył, że na terenie jego parafii żyje...
Gość
Eskimos chciał się udać do kościoła Mariackiego, więc zapytał jednego z nich na co ten odpowiedział mu żeby (parafrazując) się od niego odczepił. Nie spodobały się Eskimosowi te słowa, więc postanowił poszukać kogoś o łagodniejszym wyglądzie, a że nie znalazł nikogo takiego, to postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem natknął się na grupę punków, którzy wyglądali jeszcze gorzej niż tamci, więc zwątpił i nawet nie próbował zagadać. Chodząc tak nagle przed oczyma wyrósł mu Kościół Mariacki, ale gdy podszedł bliżej, okazało się, że to fatamorgana. Załamał się i postanowił wyjechać z tego nieprzyjaznego miasta. Kiedy wsiadał do pociągu, zorientował się, że zostawił w poczekalni torbę, w której miał wszystkie dokumenty. Niestety pociąg już ruszył i był bardzo daleko. Załamany wsiadł w taksówkę i czym prędzej kazał taksówkarzowi lecieć za pociągiem. Ale (ktoś chyba nie zrozumiał sytuacji, którą ostatnio zapisałam, bo według tego co jest teraz to on jest w dwóch miejscach, naraz, ale niech będzie... ) taksówkarz powiedział mu, żeby (parafrazując) się odczepił. Nasz biedny bohater znowu się załamał, ale szybko się podniósł i postanowił biec za pociągiem. Gdy tak biegł i biegł, w końcu poczuł zmęczenie. Postanowił zawrócić i dobiegł z powrotem do Krakowa, żeby odpocząć. Nagle zrozumiał absurdalność tego co zrobił i usiadł na ławeczce załamany i bez pieniędzy oraz perspektyw dosiadł się do niego pewien ksiądz który okazał się być biskupem. Zaczął go namawiać na wstąpienie do seminarium, co mu się bardzo spodobało i chętnie się zgodził. Poszedł z księdzem biskupem i zaczął zwiedzać seminarium. Gdy przeszedł cały gmach zrozumiał, że musi się ochrzcić i zostanie księdzem. Tak wiec przystąpił na nauki które okazały się bardzo ciekawe i bliskie Eskimosowi, a biskup widząc jego zaangażowanie przyśpieszył ceremonię chrztu i przyjął go do seminarium. Świeżo ochrzczony był bardzo zadowolony i pełen energii by uczyć się i trwać z Bogiem. Był pilnym uczniem i seminarzystą.Ale jego misja byłą szczególna- miał bowiem głosić Dobrą Nowinę wśród swoich rodaków. Eskimos wytrwał do święceń (przyspieszamy akcję o kilka lat), a przyjąwszy je poleciał do swoich rodaków. Tam dopiero zaczęły się przygody, bo poznał piękną eskimoskę która się w nim zakochała. Wiedział ze powinien jej jakoś wytłumaczyć że nie mogą być razem jednak ona jak się okazało była siostrą zakonną, która byłą właśnie na misjach. Eskimos był zaskoczony. Postanowił jednak ze wyjedzie by nie przeszkadzać i nie kusić siostry. Dużo słyszał o misjach w Afryce tak wiec wyruszył na czarny kontynent. Napotkał jednak małe trudności gdyż po raz kolejny na przeszkodzie stanęły warunki klimatyczne oraz inne jedzenie, do którego nasz misjonarz nie był przyzwyczajony. Dlatego w końcu postanowił wrócić do Krakowa. Ksiądz biskup przyjął go bardzo serdecznie i wysłał go na małą, wiejską parafię, gdzie został proboszczem i tam spełniał swą posługę. Nie minęło wiele czasu, aż odkrył, że na terenie jego parafii żyje mnóstwo ludzi mających problemy. Zaczął ich odwiedzać, pomagać im i szybko zyskał sobie ich zaufanie. Pewnego dnia spotkał...
Gość
Eskimos chciał się udać do kościoła Mariackiego, więc zapytał jednego z nich na co ten odpowiedział mu żeby (parafrazując) się od niego odczepił. Nie spodobały się Eskimosowi te słowa, więc postanowił poszukać kogoś o łagodniejszym wyglądzie, a że nie znalazł nikogo takiego, to postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem natknął się na grupę punków, którzy wyglądali jeszcze gorzej niż tamci, więc zwątpił i nawet nie próbował zagadać. Chodząc tak nagle przed oczyma wyrósł mu Kościół Mariacki, ale gdy podszedł bliżej, okazało się, że to fatamorgana. Załamał się i postanowił wyjechać z tego nieprzyjaznego miasta. Kiedy wsiadał do pociągu, zorientował się, że zostawił w poczekalni torbę, w której miał wszystkie dokumenty. Niestety pociąg już ruszył i był bardzo daleko. Załamany wsiadł w taksówkę i czym prędzej kazał taksówkarzowi lecieć za pociągiem. Ale (ktoś chyba nie zrozumiał sytuacji, którą ostatnio zapisałam, bo według tego co jest teraz to on jest w dwóch miejscach, naraz, ale niech będzie... ) taksówkarz powiedział mu, żeby (parafrazując) się odczepił. Nasz biedny bohater znowu się załamał, ale szybko się podniósł i postanowił biec za pociągiem. Gdy tak biegł i biegł, w końcu poczuł zmęczenie. Postanowił zawrócić i dobiegł z powrotem do Krakowa, żeby odpocząć. Nagle zrozumiał absurdalność tego co zrobił i usiadł na ławeczce załamany i bez pieniędzy oraz perspektyw dosiadł się do niego pewien ksiądz który okazał się być biskupem. Zaczął go namawiać na wstąpienie do seminarium, co mu się bardzo spodobało i chętnie się zgodził. Poszedł z księdzem biskupem i zaczął zwiedzać seminarium. Gdy przeszedł cały gmach zrozumiał, że musi się ochrzcić i zostanie księdzem. Tak wiec przystąpił na nauki które okazały się bardzo ciekawe i bliskie Eskimosowi, a biskup widząc jego zaangażowanie przyśpieszył ceremonię chrztu i przyjął go do seminarium. Świeżo ochrzczony był bardzo zadowolony i pełen energii by uczyć się i trwać z Bogiem. Był pilnym uczniem i seminarzystą.Ale jego misja byłą szczególna- miał bowiem głosić Dobrą Nowinę wśród swoich rodaków. Eskimos wytrwał do święceń (przyspieszamy akcję o kilka lat), a przyjąwszy je poleciał do swoich rodaków. Tam dopiero zaczęły się przygody, bo poznał piękną eskimoskę która się w nim zakochała. Wiedział ze powinien jej jakoś wytłumaczyć że nie mogą być razem jednak ona jak się okazało była siostrą zakonną, która byłą właśnie na misjach. Eskimos był zaskoczony. Postanowił jednak ze wyjedzie by nie przeszkadzać i nie kusić siostry. Dużo słyszał o misjach w Afryce tak wiec wyruszył na czarny kontynent. Napotkał jednak małe trudności gdyż po raz kolejny na przeszkodzie stanęły warunki klimatyczne oraz inne jedzenie, do którego nasz misjonarz nie był przyzwyczajony. Dlatego w końcu postanowił wrócić do Krakowa. Ksiądz biskup przyjął go bardzo serdecznie i wysłał go na małą, wiejską parafię, gdzie został proboszczem i tam spełniał swą posługę. Nie minęło wiele czasu, aż odkrył, że na terenie jego parafii żyje mnóstwo ludzi mających problemy. Zaczął ich odwiedzać, pomagać im i szybko zyskał sobie ich zaufanie. Pewnego dnia spotkał dziwnie osowiałego punka. Zdziwiony zachowaniem tego osobnika zapytał, co się stało. Punk odpowiedział...
(wybaczcie, ale musiałam, po prostu musiałam wsadzić tam punka )
Gość
Eskimos chciał się udać do kościoła Mariackiego, więc zapytał jednego z nich na co ten odpowiedział mu żeby (parafrazując) się od niego odczepił. Nie spodobały się Eskimosowi te słowa, więc postanowił poszukać kogoś o łagodniejszym wyglądzie, a że nie znalazł nikogo takiego, to postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem natknął się na grupę punków, którzy wyglądali jeszcze gorzej niż tamci, więc zwątpił i nawet nie próbował zagadać. Chodząc tak nagle przed oczyma wyrósł mu Kościół Mariacki, ale gdy podszedł bliżej, okazało się, że to fatamorgana. Załamał się i postanowił wyjechać z tego nieprzyjaznego miasta. Kiedy wsiadał do pociągu, zorientował się, że zostawił w poczekalni torbę, w której miał wszystkie dokumenty. Niestety pociąg już ruszył i był bardzo daleko. Załamany wsiadł w taksówkę i czym prędzej kazał taksówkarzowi lecieć za pociągiem. Ale (ktoś chyba nie zrozumiał sytuacji, którą ostatnio zapisałam, bo według tego co jest teraz to on jest w dwóch miejscach, naraz, ale niech będzie... ) taksówkarz powiedział mu, żeby (parafrazując) się odczepił. Nasz biedny bohater znowu się załamał, ale szybko się podniósł i postanowił biec za pociągiem. Gdy tak biegł i biegł, w końcu poczuł zmęczenie. Postanowił zawrócić i dobiegł z powrotem do Krakowa, żeby odpocząć. Nagle zrozumiał absurdalność tego co zrobił i usiadł na ławeczce załamany i bez pieniędzy oraz perspektyw dosiadł się do niego pewien ksiądz który okazał się być biskupem. Zaczął go namawiać na wstąpienie do seminarium, co mu się bardzo spodobało i chętnie się zgodził. Poszedł z księdzem biskupem i zaczął zwiedzać seminarium. Gdy przeszedł cały gmach zrozumiał, że musi się ochrzcić i zostanie księdzem. Tak wiec przystąpił na nauki które okazały się bardzo ciekawe i bliskie Eskimosowi, a biskup widząc jego zaangażowanie przyśpieszył ceremonię chrztu i przyjął go do seminarium. Świeżo ochrzczony był bardzo zadowolony i pełen energii by uczyć się i trwać z Bogiem. Był pilnym uczniem i seminarzystą.Ale jego misja byłą szczególna- miał bowiem głosić Dobrą Nowinę wśród swoich rodaków. Eskimos wytrwał do święceń (przyspieszamy akcję o kilka lat), a przyjąwszy je poleciał do swoich rodaków. Tam dopiero zaczęły się przygody, bo poznał piękną eskimoskę która się w nim zakochała. Wiedział ze powinien jej jakoś wytłumaczyć że nie mogą być razem jednak ona jak się okazało była siostrą zakonną, która byłą właśnie na misjach. Eskimos był zaskoczony. Postanowił jednak ze wyjedzie by nie przeszkadzać i nie kusić siostry. Dużo słyszał o misjach w Afryce tak wiec wyruszył na czarny kontynent. Napotkał jednak małe trudności gdyż po raz kolejny na przeszkodzie stanęły warunki klimatyczne oraz inne jedzenie, do którego nasz misjonarz nie był przyzwyczajony. Dlatego w końcu postanowił wrócić do Krakowa. Ksiądz biskup przyjął go bardzo serdecznie i wysłał go na małą, wiejską parafię, gdzie został proboszczem i tam spełniał swą posługę. Nie minęło wiele czasu, aż odkrył, że na terenie jego parafii żyje mnóstwo ludzi mających problemy. Zaczął ich odwiedzać, pomagać im i szybko zyskał sobie ich zaufanie. Pewnego dnia spotkał dziwnie osowiałego punka. Zdziwiony zachowaniem tego osobnika zapytał, co się stało. Punk odpowiedział, że rzuciła go dziewczyna na tydzień przed ślubem (cywilnym), z powodu...
Gość
Eskimos chciał się udać do kościoła Mariackiego, więc zapytał jednego z nich na co ten odpowiedział mu żeby (parafrazując) się od niego odczepił. Nie spodobały się Eskimosowi te słowa, więc postanowił poszukać kogoś o łagodniejszym wyglądzie, a że nie znalazł nikogo takiego, to postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem natknął się na grupę punków, którzy wyglądali jeszcze gorzej niż tamci, więc zwątpił i nawet nie próbował zagadać. Chodząc tak nagle przed oczyma wyrósł mu Kościół Mariacki, ale gdy podszedł bliżej, okazało się, że to fatamorgana. Załamał się i postanowił wyjechać z tego nieprzyjaznego miasta. Kiedy wsiadał do pociągu, zorientował się, że zostawił w poczekalni torbę, w której miał wszystkie dokumenty. Niestety pociąg już ruszył i był bardzo daleko. Załamany wsiadł w taksówkę i czym prędzej kazał taksówkarzowi lecieć za pociągiem. Ale (ktoś chyba nie zrozumiał sytuacji, którą ostatnio zapisałam, bo według tego co jest teraz to on jest w dwóch miejscach, naraz, ale niech będzie... ) taksówkarz powiedział mu, żeby (parafrazując) się odczepił. Nasz biedny bohater znowu się załamał, ale szybko się podniósł i postanowił biec za pociągiem. Gdy tak biegł i biegł, w końcu poczuł zmęczenie. Postanowił zawrócić i dobiegł z powrotem do Krakowa, żeby odpocząć. Nagle zrozumiał absurdalność tego co zrobił i usiadł na ławeczce załamany i bez pieniędzy oraz perspektyw dosiadł się do niego pewien ksiądz który okazał się być biskupem. Zaczął go namawiać na wstąpienie do seminarium, co mu się bardzo spodobało i chętnie się zgodził. Poszedł z księdzem biskupem i zaczął zwiedzać seminarium. Gdy przeszedł cały gmach zrozumiał, że musi się ochrzcić i zostanie księdzem. Tak wiec przystąpił na nauki które okazały się bardzo ciekawe i bliskie Eskimosowi, a biskup widząc jego zaangażowanie przyśpieszył ceremonię chrztu i przyjął go do seminarium. Świeżo ochrzczony był bardzo zadowolony i pełen energii by uczyć się i trwać z Bogiem. Był pilnym uczniem i seminarzystą.Ale jego misja byłą szczególna- miał bowiem głosić Dobrą Nowinę wśród swoich rodaków. Eskimos wytrwał do święceń (przyspieszamy akcję o kilka lat), a przyjąwszy je poleciał do swoich rodaków. Tam dopiero zaczęły się przygody, bo poznał piękną eskimoskę która się w nim zakochała. Wiedział ze powinien jej jakoś wytłumaczyć że nie mogą być razem jednak ona jak się okazało była siostrą zakonną, która byłą właśnie na misjach. Eskimos był zaskoczony. Postanowił jednak ze wyjedzie by nie przeszkadzać i nie kusić siostry. Dużo słyszał o misjach w Afryce tak wiec wyruszył na czarny kontynent. Napotkał jednak małe trudności gdyż po raz kolejny na przeszkodzie stanęły warunki klimatyczne oraz inne jedzenie, do którego nasz misjonarz nie był przyzwyczajony. Dlatego w końcu postanowił wrócić do Krakowa. Ksiądz biskup przyjął go bardzo serdecznie i wysłał go na małą, wiejską parafię, gdzie został proboszczem i tam spełniał swą posługę. Nie minęło wiele czasu, aż odkrył, że na terenie jego parafii żyje mnóstwo ludzi mających problemy. Zaczął ich odwiedzać, pomagać im i szybko zyskał sobie ich zaufanie. Pewnego dnia spotkał dziwnie osowiałego punka. Zdziwiony zachowaniem tego osobnika zapytał, co się stało. Punk odpowiedział, że rzuciła go dziewczyna na tydzień przed ślubem (cywilnym), z powodu spotkania nowej wielkiej miłości swojego życia. Eskimos zaoferował pomoc punkowi- zaproponował mu, żeby...
Gość
Eskimos chciał się udać do kościoła Mariackiego, więc zapytał jednego z nich na co ten odpowiedział mu żeby (parafrazując) się od niego odczepił. Nie spodobały się Eskimosowi te słowa, więc postanowił poszukać kogoś o łagodniejszym wyglądzie, a że nie znalazł nikogo takiego, to postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem natknął się na grupę punków, którzy wyglądali jeszcze gorzej niż tamci, więc zwątpił i nawet nie próbował zagadać. Chodząc tak nagle przed oczyma wyrósł mu Kościół Mariacki, ale gdy podszedł bliżej, okazało się, że to fatamorgana. Załamał się i postanowił wyjechać z tego nieprzyjaznego miasta. Kiedy wsiadał do pociągu, zorientował się, że zostawił w poczekalni torbę, w której miał wszystkie dokumenty. Niestety pociąg już ruszył i był bardzo daleko. Załamany wsiadł w taksówkę i czym prędzej kazał taksówkarzowi lecieć za pociągiem. Ale (ktoś chyba nie zrozumiał sytuacji, którą ostatnio zapisałam, bo według tego co jest teraz to on jest w dwóch miejscach, naraz, ale niech będzie... ) taksówkarz powiedział mu, żeby (parafrazując) się odczepił. Nasz biedny bohater znowu się załamał, ale szybko się podniósł i postanowił biec za pociągiem. Gdy tak biegł i biegł, w końcu poczuł zmęczenie. Postanowił zawrócić i dobiegł z powrotem do Krakowa, żeby odpocząć. Nagle zrozumiał absurdalność tego co zrobił i usiadł na ławeczce załamany i bez pieniędzy oraz perspektyw dosiadł się do niego pewien ksiądz który okazał się być biskupem. Zaczął go namawiać na wstąpienie do seminarium, co mu się bardzo spodobało i chętnie się zgodził. Poszedł z księdzem biskupem i zaczął zwiedzać seminarium. Gdy przeszedł cały gmach zrozumiał, że musi się ochrzcić i zostanie księdzem. Tak wiec przystąpił na nauki które okazały się bardzo ciekawe i bliskie Eskimosowi, a biskup widząc jego zaangażowanie przyśpieszył ceremonię chrztu i przyjął go do seminarium. Świeżo ochrzczony był bardzo zadowolony i pełen energii by uczyć się i trwać z Bogiem. Był pilnym uczniem i seminarzystą.Ale jego misja byłą szczególna- miał bowiem głosić Dobrą Nowinę wśród swoich rodaków. Eskimos wytrwał do święceń (przyspieszamy akcję o kilka lat), a przyjąwszy je poleciał do swoich rodaków. Tam dopiero zaczęły się przygody, bo poznał piękną eskimoskę która się w nim zakochała. Wiedział ze powinien jej jakoś wytłumaczyć że nie mogą być razem jednak ona jak się okazało była siostrą zakonną, która byłą właśnie na misjach. Eskimos był zaskoczony. Postanowił jednak ze wyjedzie by nie przeszkadzać i nie kusić siostry. Dużo słyszał o misjach w Afryce tak wiec wyruszył na czarny kontynent. Napotkał jednak małe trudności gdyż po raz kolejny na przeszkodzie stanęły warunki klimatyczne oraz inne jedzenie, do którego nasz misjonarz nie był przyzwyczajony. Dlatego w końcu postanowił wrócić do Krakowa. Ksiądz biskup przyjął go bardzo serdecznie i wysłał go na małą, wiejską parafię, gdzie został proboszczem i tam spełniał swą posługę. Nie minęło wiele czasu, aż odkrył, że na terenie jego parafii żyje mnóstwo ludzi mających problemy. Zaczął ich odwiedzać, pomagać im i szybko zyskał sobie ich zaufanie. Pewnego dnia spotkał dziwnie osowiałego punka. Zdziwiony zachowaniem tego osobnika zapytał, co się stało. Punk odpowiedział, że rzuciła go dziewczyna na tydzień przed ślubem (cywilnym), z powodu spotkania nowej wielkiej miłości swojego życia. Eskimos zaoferował pomoc punkowi- zaproponował mu, żeby wstąpił do seminarium bo jesgo powołąniem jestb służba Bogu.On...
Gość
Eskimos chciał się udać do kościoła Mariackiego, więc zapytał jednego z nich na co ten odpowiedział mu żeby (parafrazując) się od niego odczepił. Nie spodobały się Eskimosowi te słowa, więc postanowił poszukać kogoś o łagodniejszym wyglądzie, a że nie znalazł nikogo takiego, to postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem natknął się na grupę punków, którzy wyglądali jeszcze gorzej niż tamci, więc zwątpił i nawet nie próbował zagadać. Chodząc tak nagle przed oczyma wyrósł mu Kościół Mariacki, ale gdy podszedł bliżej, okazało się, że to fatamorgana. Załamał się i postanowił wyjechać z tego nieprzyjaznego miasta. Kiedy wsiadał do pociągu, zorientował się, że zostawił w poczekalni torbę, w której miał wszystkie dokumenty. Niestety pociąg już ruszył i był bardzo daleko. Załamany wsiadł w taksówkę i czym prędzej kazał taksówkarzowi lecieć za pociągiem. Ale (ktoś chyba nie zrozumiał sytuacji, którą ostatnio zapisałam, bo według tego co jest teraz to on jest w dwóch miejscach, naraz, ale niech będzie... ) taksówkarz powiedział mu, żeby (parafrazując) się odczepił. Nasz biedny bohater znowu się załamał, ale szybko się podniósł i postanowił biec za pociągiem. Gdy tak biegł i biegł, w końcu poczuł zmęczenie. Postanowił zawrócić i dobiegł z powrotem do Krakowa, żeby odpocząć. Nagle zrozumiał absurdalność tego co zrobił i usiadł na ławeczce załamany i bez pieniędzy oraz perspektyw dosiadł się do niego pewien ksiądz który okazał się być biskupem. Zaczął go namawiać na wstąpienie do seminarium, co mu się bardzo spodobało i chętnie się zgodził. Poszedł z księdzem biskupem i zaczął zwiedzać seminarium. Gdy przeszedł cały gmach zrozumiał, że musi się ochrzcić i zostanie księdzem. Tak wiec przystąpił na nauki które okazały się bardzo ciekawe i bliskie Eskimosowi, a biskup widząc jego zaangażowanie przyśpieszył ceremonię chrztu i przyjął go do seminarium. Świeżo ochrzczony był bardzo zadowolony i pełen energii by uczyć się i trwać z Bogiem. Był pilnym uczniem i seminarzystą.Ale jego misja byłą szczególna- miał bowiem głosić Dobrą Nowinę wśród swoich rodaków. Eskimos wytrwał do święceń (przyspieszamy akcję o kilka lat), a przyjąwszy je poleciał do swoich rodaków. Tam dopiero zaczęły się przygody, bo poznał piękną eskimoskę która się w nim zakochała. Wiedział ze powinien jej jakoś wytłumaczyć że nie mogą być razem jednak ona jak się okazało była siostrą zakonną, która byłą właśnie na misjach. Eskimos był zaskoczony. Postanowił jednak ze wyjedzie by nie przeszkadzać i nie kusić siostry. Dużo słyszał o misjach w Afryce tak wiec wyruszył na czarny kontynent. Napotkał jednak małe trudności gdyż po raz kolejny na przeszkodzie stanęły warunki klimatyczne oraz inne jedzenie, do którego nasz misjonarz nie był przyzwyczajony. Dlatego w końcu postanowił wrócić do Krakowa. Ksiądz biskup przyjął go bardzo serdecznie i wysłał go na małą, wiejską parafię, gdzie został proboszczem i tam spełniał swą posługę. Nie minęło wiele czasu, aż odkrył, że na terenie jego parafii żyje mnóstwo ludzi mających problemy. Zaczął ich odwiedzać, pomagać im i szybko zyskał sobie ich zaufanie. Pewnego dnia spotkał dziwnie osowiałego punka. Zdziwiony zachowaniem tego osobnika zapytał, co się stało. Punk odpowiedział, że rzuciła go dziewczyna na tydzień przed ślubem (cywilnym), z powodu spotkania nowej wielkiej miłości swojego życia. Eskimos zaoferował pomoc punkowi- zaproponował mu, żeby wstąpił do seminarium bo jego powołaniem jest służba Bogu.On powiedział mu żeby (parafrazując) się odczepił (lubię wklejać to wyrażenie... ) i poszedł w świat, i tyle go Ksiądz-Eskimos widział. Później dowiedział się, że Punk założył zespół muzyczny, który bardzo obrażał księży. Zdenerwował się, ale powiedział - "co ma być to będzie" i...
Gość
Eskimos chciał się udać do kościoła Mariackiego, więc zapytał jednego z nich na co ten odpowiedział mu żeby (parafrazując) się od niego odczepił. Nie spodobały się Eskimosowi te słowa, więc postanowił poszukać kogoś o łagodniejszym wyglądzie, a że nie znalazł nikogo takiego, to postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem natknął się na grupę punków, którzy wyglądali jeszcze gorzej niż tamci, więc zwątpił i nawet nie próbował zagadać. Chodząc tak nagle przed oczyma wyrósł mu Kościół Mariacki, ale gdy podszedł bliżej, okazało się, że to fatamorgana. Załamał się i postanowił wyjechać z tego nieprzyjaznego miasta. Kiedy wsiadał do pociągu, zorientował się, że zostawił w poczekalni torbę, w której miał wszystkie dokumenty. Niestety pociąg już ruszył i był bardzo daleko. Załamany wsiadł w taksówkę i czym prędzej kazał taksówkarzowi lecieć za pociągiem. Ale (ktoś chyba nie zrozumiał sytuacji, którą ostatnio zapisałam, bo według tego co jest teraz to on jest w dwóch miejscach, naraz, ale niech będzie... ) taksówkarz powiedział mu, żeby (parafrazując) się odczepił. Nasz biedny bohater znowu się załamał, ale szybko się podniósł i postanowił biec za pociągiem. Gdy tak biegł i biegł, w końcu poczuł zmęczenie. Postanowił zawrócić i dobiegł z powrotem do Krakowa, żeby odpocząć. Nagle zrozumiał absurdalność tego co zrobił i usiadł na ławeczce załamany i bez pieniędzy oraz perspektyw dosiadł się do niego pewien ksiądz który okazał się być biskupem. Zaczął go namawiać na wstąpienie do seminarium, co mu się bardzo spodobało i chętnie się zgodził. Poszedł z księdzem biskupem i zaczął zwiedzać seminarium. Gdy przeszedł cały gmach zrozumiał, że musi się ochrzcić i zostanie księdzem. Tak wiec przystąpił na nauki które okazały się bardzo ciekawe i bliskie Eskimosowi, a biskup widząc jego zaangażowanie przyśpieszył ceremonię chrztu i przyjął go do seminarium. Świeżo ochrzczony był bardzo zadowolony i pełen energii by uczyć się i trwać z Bogiem. Był pilnym uczniem i seminarzystą.Ale jego misja byłą szczególna- miał bowiem głosić Dobrą Nowinę wśród swoich rodaków. Eskimos wytrwał do święceń (przyspieszamy akcję o kilka lat), a przyjąwszy je poleciał do swoich rodaków. Tam dopiero zaczęły się przygody, bo poznał piękną eskimoskę która się w nim zakochała. Wiedział ze powinien jej jakoś wytłumaczyć że nie mogą być razem jednak ona jak się okazało była siostrą zakonną, która byłą właśnie na misjach. Eskimos był zaskoczony. Postanowił jednak ze wyjedzie by nie przeszkadzać i nie kusić siostry. Dużo słyszał o misjach w Afryce tak wiec wyruszył na czarny kontynent. Napotkał jednak małe trudności gdyż po raz kolejny na przeszkodzie stanęły warunki klimatyczne oraz inne jedzenie, do którego nasz misjonarz nie był przyzwyczajony. Dlatego w końcu postanowił wrócić do Krakowa. Ksiądz biskup przyjął go bardzo serdecznie i wysłał go na małą, wiejską parafię, gdzie został proboszczem i tam spełniał swą posługę. Nie minęło wiele czasu, aż odkrył, że na terenie jego parafii żyje mnóstwo ludzi mających problemy. Zaczął ich odwiedzać, pomagać im i szybko zyskał sobie ich zaufanie. Pewnego dnia spotkał dziwnie osowiałego punka. Zdziwiony zachowaniem tego osobnika zapytał, co się stało. Punk odpowiedział, że rzuciła go dziewczyna na tydzień przed ślubem (cywilnym), z powodu spotkania nowej wielkiej miłości swojego życia. Eskimos zaoferował pomoc punkowi- zaproponował mu, żeby wstąpił do seminarium bo jego powołaniem jest służba Bogu.On powiedział mu żeby (parafrazując) się odczepił (lubię wklejać to wyrażenie... ) i poszedł w świat, i tyle go Ksiądz-Eskimos widział. Później dowiedział się, że Punk założył zespół muzyczny, który bardzo obrażał księży. Zdenerwował się, ale powiedział - "co ma być to będzie" i nie przeciwstawiał się temu wierzac,że Bóg coś pomoze. A Bóg....
Gość
Eskimos chciał się udać do kościoła Mariackiego, więc zapytał jednego z nich na co ten odpowiedział mu żeby (parafrazując) się od niego odczepił. Nie spodobały się Eskimosowi te słowa, więc postanowił poszukać kogoś o łagodniejszym wyglądzie, a że nie znalazł nikogo takiego, to postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem natknął się na grupę punków, którzy wyglądali jeszcze gorzej niż tamci, więc zwątpił i nawet nie próbował zagadać. Chodząc tak nagle przed oczyma wyrósł mu Kościół Mariacki, ale gdy podszedł bliżej, okazało się, że to fatamorgana. Załamał się i postanowił wyjechać z tego nieprzyjaznego miasta. Kiedy wsiadał do pociągu, zorientował się, że zostawił w poczekalni torbę, w której miał wszystkie dokumenty. Niestety pociąg już ruszył i był bardzo daleko. Załamany wsiadł w taksówkę i czym prędzej kazał taksówkarzowi lecieć za pociągiem. Ale (ktoś chyba nie zrozumiał sytuacji, którą ostatnio zapisałam, bo według tego co jest teraz to on jest w dwóch miejscach, naraz, ale niech będzie... ) taksówkarz powiedział mu, żeby (parafrazując) się odczepił. Nasz biedny bohater znowu się załamał, ale szybko się podniósł i postanowił biec za pociągiem. Gdy tak biegł i biegł, w końcu poczuł zmęczenie. Postanowił zawrócić i dobiegł z powrotem do Krakowa, żeby odpocząć. Nagle zrozumiał absurdalność tego co zrobił i usiadł na ławeczce załamany i bez pieniędzy oraz perspektyw dosiadł się do niego pewien ksiądz który okazał się być biskupem. Zaczął go namawiać na wstąpienie do seminarium, co mu się bardzo spodobało i chętnie się zgodził. Poszedł z księdzem biskupem i zaczął zwiedzać seminarium. Gdy przeszedł cały gmach zrozumiał, że musi się ochrzcić i zostanie księdzem. Tak wiec przystąpił na nauki które okazały się bardzo ciekawe i bliskie Eskimosowi, a biskup widząc jego zaangażowanie przyśpieszył ceremonię chrztu i przyjął go do seminarium. Świeżo ochrzczony był bardzo zadowolony i pełen energii by uczyć się i trwać z Bogiem. Był pilnym uczniem i seminarzystą.Ale jego misja byłą szczególna- miał bowiem głosić Dobrą Nowinę wśród swoich rodaków. Eskimos wytrwał do święceń (przyspieszamy akcję o kilka lat), a przyjąwszy je poleciał do swoich rodaków. Tam dopiero zaczęły się przygody, bo poznał piękną eskimoskę która się w nim zakochała. Wiedział ze powinien jej jakoś wytłumaczyć że nie mogą być razem jednak ona jak się okazało była siostrą zakonną, która byłą właśnie na misjach. Eskimos był zaskoczony. Postanowił jednak ze wyjedzie by nie przeszkadzać i nie kusić siostry. Dużo słyszał o misjach w Afryce tak wiec wyruszył na czarny kontynent. Napotkał jednak małe trudności gdyż po raz kolejny na przeszkodzie stanęły warunki klimatyczne oraz inne jedzenie, do którego nasz misjonarz nie był przyzwyczajony. Dlatego w końcu postanowił wrócić do Krakowa. Ksiądz biskup przyjął go bardzo serdecznie i wysłał go na małą, wiejską parafię, gdzie został proboszczem i tam spełniał swą posługę. Nie minęło wiele czasu, aż odkrył, że na terenie jego parafii żyje mnóstwo ludzi mających problemy. Zaczął ich odwiedzać, pomagać im i szybko zyskał sobie ich zaufanie. Pewnego dnia spotkał dziwnie osowiałego punka. Zdziwiony zachowaniem tego osobnika zapytał, co się stało. Punk odpowiedział, że rzuciła go dziewczyna na tydzień przed ślubem (cywilnym), z powodu spotkania nowej wielkiej miłości swojego życia. Eskimos zaoferował pomoc punkowi- zaproponował mu, żeby wstąpił do seminarium bo jego powołaniem jest służba Bogu.On powiedział mu żeby (parafrazując) się odczepił (lubię wklejać to wyrażenie... ) i poszedł w świat, i tyle go Ksiądz-Eskimos widział. Później dowiedział się, że Punk założył zespół muzyczny, który bardzo obrażał księży. Zdenerwował się, ale powiedział - "co ma być to będzie" i nie przeciwstawiał się temu wierzac,że Bóg coś pomoze. A Bóg i tak postawił na swoim- niedługo potem punk miał wypadek samochodowy, z którego wyszedł bez szwanku. Pod wpływem tego wydarzenia punk nawrócił się i...
Gość
Eskimos chciał się udać do kościoła Mariackiego, więc zapytał jednego z nich na co ten odpowiedział mu żeby (parafrazując) się od niego odczepił. Nie spodobały się Eskimosowi te słowa, więc postanowił poszukać kogoś o łagodniejszym wyglądzie, a że nie znalazł nikogo takiego, to postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem natknął się na grupę punków, którzy wyglądali jeszcze gorzej niż tamci, więc zwątpił i nawet nie próbował zagadać. Chodząc tak nagle przed oczyma wyrósł mu Kościół Mariacki, ale gdy podszedł bliżej, okazało się, że to fatamorgana. Załamał się i postanowił wyjechać z tego nieprzyjaznego miasta. Kiedy wsiadał do pociągu, zorientował się, że zostawił w poczekalni torbę, w której miał wszystkie dokumenty. Niestety pociąg już ruszył i był bardzo daleko. Załamany wsiadł w taksówkę i czym prędzej kazał taksówkarzowi lecieć za pociągiem. Ale (ktoś chyba nie zrozumiał sytuacji, którą ostatnio zapisałam, bo według tego co jest teraz to on jest w dwóch miejscach, naraz, ale niech będzie... ) taksówkarz powiedział mu, żeby (parafrazując) się odczepił. Nasz biedny bohater znowu się załamał, ale szybko się podniósł i postanowił biec za pociągiem. Gdy tak biegł i biegł, w końcu poczuł zmęczenie. Postanowił zawrócić i dobiegł z powrotem do Krakowa, żeby odpocząć. Nagle zrozumiał absurdalność tego co zrobił i usiadł na ławeczce załamany i bez pieniędzy oraz perspektyw dosiadł się do niego pewien ksiądz który okazał się być biskupem. Zaczął go namawiać na wstąpienie do seminarium, co mu się bardzo spodobało i chętnie się zgodził. Poszedł z księdzem biskupem i zaczął zwiedzać seminarium. Gdy przeszedł cały gmach zrozumiał, że musi się ochrzcić i zostanie księdzem. Tak wiec przystąpił na nauki które okazały się bardzo ciekawe i bliskie Eskimosowi, a biskup widząc jego zaangażowanie przyśpieszył ceremonię chrztu i przyjął go do seminarium. Świeżo ochrzczony był bardzo zadowolony i pełen energii by uczyć się i trwać z Bogiem. Był pilnym uczniem i seminarzystą.Ale jego misja byłą szczególna- miał bowiem głosić Dobrą Nowinę wśród swoich rodaków. Eskimos wytrwał do święceń (przyspieszamy akcję o kilka lat), a przyjąwszy je poleciał do swoich rodaków. Tam dopiero zaczęły się przygody, bo poznał piękną eskimoskę która się w nim zakochała. Wiedział ze powinien jej jakoś wytłumaczyć że nie mogą być razem jednak ona jak się okazało była siostrą zakonną, która byłą właśnie na misjach. Eskimos był zaskoczony. Postanowił jednak ze wyjedzie by nie przeszkadzać i nie kusić siostry. Dużo słyszał o misjach w Afryce tak wiec wyruszył na czarny kontynent. Napotkał jednak małe trudności gdyż po raz kolejny na przeszkodzie stanęły warunki klimatyczne oraz inne jedzenie, do którego nasz misjonarz nie był przyzwyczajony. Dlatego w końcu postanowił wrócić do Krakowa. Ksiądz biskup przyjął go bardzo serdecznie i wysłał go na małą, wiejską parafię, gdzie został proboszczem i tam spełniał swą posługę. Nie minęło wiele czasu, aż odkrył, że na terenie jego parafii żyje mnóstwo ludzi mających problemy. Zaczął ich odwiedzać, pomagać im i szybko zyskał sobie ich zaufanie. Pewnego dnia spotkał dziwnie osowiałego punka. Zdziwiony zachowaniem tego osobnika zapytał, co się stało. Punk odpowiedział, że rzuciła go dziewczyna na tydzień przed ślubem (cywilnym), z powodu spotkania nowej wielkiej miłości swojego życia. Eskimos zaoferował pomoc punkowi- zaproponował mu, żeby wstąpił do seminarium bo jego powołaniem jest służba Bogu.On powiedział mu żeby (parafrazując) się odczepił (lubię wklejać to wyrażenie... ) i poszedł w świat, i tyle go Ksiądz-Eskimos widział. Później dowiedział się, że Punk założył zespół muzyczny, który bardzo obrażał księży. Zdenerwował się, ale powiedział - "co ma być to będzie" i nie przeciwstawiał się temu wierzac,że Bóg coś pomoze. A Bóg i tak postawił na swoim- niedługo potem punk miał wypadek samochodowy, z którego wyszedł bez szwanku. Pod wpływem tego wydarzenia punk nawrócił się i w podzięce Panu postanowił wstąpić do seminarium.Jednak....
Eskimos chciał się udać do kościoła Mariackiego, więc zapytał jednego z nich na co ten odpowiedział mu żeby (parafrazując) się od niego odczepił. Nie spodobały się Eskimosowi te słowa, więc postanowił poszukać kogoś o łagodniejszym wyglądzie, a że nie znalazł nikogo takiego, to postanowił spróbować jeszcze raz. Tym razem natknął się na grupę punków, którzy wyglądali jeszcze gorzej niż tamci, więc zwątpił i nawet nie próbował zagadać. Chodząc tak nagle przed oczyma wyrósł mu Kościół Mariacki, ale gdy podszedł bliżej, okazało się, że to fatamorgana. Załamał się i postanowił wyjechać z tego nieprzyjaznego miasta. Kiedy wsiadał do pociągu, zorientował się, że zostawił w poczekalni torbę, w której miał wszystkie dokumenty. Niestety pociąg już ruszył i był bardzo daleko. Załamany wsiadł w taksówkę i czym prędzej kazał taksówkarzowi lecieć za pociągiem. Ale (ktoś chyba nie zrozumiał sytuacji, którą ostatnio zapisałam, bo według tego co jest teraz to on jest w dwóch miejscach, naraz, ale niech będzie... ) taksówkarz powiedział mu, żeby (parafrazując) się odczepił. Nasz biedny bohater znowu się załamał, ale szybko się podniósł i postanowił biec za pociągiem. Gdy tak biegł i biegł, w końcu poczuł zmęczenie. Postanowił zawrócić i dobiegł z powrotem do Krakowa, żeby odpocząć. Nagle zrozumiał absurdalność tego co zrobił i usiadł na ławeczce załamany i bez pieniędzy oraz perspektyw dosiadł się do niego pewien ksiądz który okazał się być biskupem. Zaczął go namawiać na wstąpienie do seminarium, co mu się bardzo spodobało i chętnie się zgodził. Poszedł z księdzem biskupem i zaczął zwiedzać seminarium. Gdy przeszedł cały gmach zrozumiał, że musi się ochrzcić i zostanie księdzem. Tak wiec przystąpił na nauki które okazały się bardzo ciekawe i bliskie Eskimosowi, a biskup widząc jego zaangażowanie przyśpieszył ceremonię chrztu i przyjął go do seminarium. Świeżo ochrzczony był bardzo zadowolony i pełen energii by uczyć się i trwać z Bogiem. Był pilnym uczniem i seminarzystą.Ale jego misja byłą szczególna- miał bowiem głosić Dobrą Nowinę wśród swoich rodaków. Eskimos wytrwał do święceń (przyspieszamy akcję o kilka lat), a przyjąwszy je poleciał do swoich rodaków. Tam dopiero zaczęły się przygody, bo poznał piękną eskimoskę która się w nim zakochała. Wiedział ze powinien jej jakoś wytłumaczyć że nie mogą być razem jednak ona jak się okazało była siostrą zakonną, która byłą właśnie na misjach. Eskimos był zaskoczony. Postanowił jednak ze wyjedzie by nie przeszkadzać i nie kusić siostry. Dużo słyszał o misjach w Afryce tak wiec wyruszył na czarny kontynent. Napotkał jednak małe trudności gdyż po raz kolejny na przeszkodzie stanęły warunki klimatyczne oraz inne jedzenie, do którego nasz misjonarz nie był przyzwyczajony. Dlatego w końcu postanowił wrócić do Krakowa. Ksiądz biskup przyjął go bardzo serdecznie i wysłał go na małą, wiejską parafię, gdzie został proboszczem i tam spełniał swą posługę. Nie minęło wiele czasu, aż odkrył, że na terenie jego parafii żyje mnóstwo ludzi mających problemy. Zaczął ich odwiedzać, pomagać im i szybko zyskał sobie ich zaufanie. Pewnego dnia spotkał dziwnie osowiałego punka. Zdziwiony zachowaniem tego osobnika zapytał, co się stało. Punk odpowiedział, że rzuciła go dziewczyna na tydzień przed ślubem (cywilnym), z powodu spotkania nowej wielkiej miłości swojego życia. Eskimos zaoferował pomoc punkowi- zaproponował mu, żeby wstąpił do seminarium bo jego powołaniem jest służba Bogu.On powiedział mu żeby (parafrazując) się odczepił (lubię wklejać to wyrażenie... ) i poszedł w świat, i tyle go Ksiądz-Eskimos widział. Później dowiedział się, że Punk założył zespół muzyczny, który bardzo obrażał księży. Zdenerwował się, ale powiedział - "co ma być to będzie" i nie przeciwstawiał się temu wierzac,że Bóg coś pomoze. A Bóg i tak postawił na swoim- niedługo potem punk miał wypadek samochodowy, z którego wyszedł bez szwanku. Pod wpływem tego wydarzenia punk nawrócił się i w podzięce Panu postanowił wstąpić do seminarium.Jednak w drodze do seminarium spotkał młodą zakonnice która...
Offline